Piękna była późna wiosna zeszłego roku. Energii miałam za
trzech, radości dziesięć razy tyle, a do tego głowę pełną pomysłów, ideałów,
totalnie oderwanych od rzeczywistości marzeń. Niezwykłe to były czasy. Wracam
do nich myślami z autentyczną nostalgią, z tęsknotą, która czasem aż sprawia
ból. Chociaż ostatnio Lewis mnie porządnie skrzyczał, mówiąc dobitnie, że encore wypowiadać nie należy, oczekiwać
powtórki nie wolno. A później Szymborska mu zawtórowała ze swoim „Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy…”. Tęsknotę
próbuję więc odsunąć na bok, wspomnienia nie. A wracając do tych drugich…
Ósmego dnia czerwca 2012 roku, w czasie gdy myślałam o
zrobieniu czegoś dobrego i konstruktywnego, co pozwoliłoby mi na wykorzystanie
ogromnych pokładów energii, przypomniałam sobie, że posiadam konto na bloggerze
(z powodu tak zwanego falstartu, ale
pozwólcie, iż pominę tę kwestię wymownym milczeniem). Powstała więc Tulipanowa
Biblioteczka z ulubionym Schmittem w pierwszym poście. Zaczęłam pisać, gorzej,
lepiej, czasami tragicznie, czasami zadowalająco. Czytałam tyle, ile się dało,
odnajdywałam wspaniałych autorów, książkowe perełki, o których nigdy bym się
nie dowiedziała, gdyby nie blog. Wy komentowaliście, zaglądaliście, mi rosło
serce. Starałam się starać.
Ten blog powstał chyba z potrzeby dzielenia się pięknem, wygadania się, wylania zachwytów. Mam wielką nadzieję, że udało mi się choć malutki kawałeczek tego piękna przekazać w swoich tekstach. Mam nadzieję, ze namówiłam choć jedną osobą do przeczytania jakiejś niezwykłej książki.
Ten blog ma już rok. W międzyczasie zmieniłam nazwę, gust wywrócił mi się o 180 stopni (a raczej odkryłam, że ja POTRAFIĘ czytać klasykę), obejrzałam mnóstwo filmów, oczarowały mnie tysiące obrazów.
Ale ten blog nie istniałby bez Was – czytelników. Dziękuję
za radość, którą sprawiacie mi swoją obecnością. Dziękuję także za Wasze
pisanie, za to, że mogę się od Was uczyć, podziwiać Wasze recenzje, odkrywać
coraz to wspanialsze powieści.
Dzisiaj szczególnie chciałabym podziękować trzem ślicznym panienkom. Ani z jej anielską cierpliwością, która uroczo się oburza, gdy polecam jej kolejną książkę czy film, a także dość regularnie pisze do mnie przemiłe maile. Zaraźliwie radosnej Karolce, która dzieli się ze mną muzycznymi wspaniałościami, wrażeniami i sprawia, że częściej się uśmiecham. W końcu dziękuję kochanej Mery za te wszystkie rozmowy, polecanki, za samo istnienie.
Dzisiaj szczególnie chciałabym podziękować trzem ślicznym panienkom. Ani z jej anielską cierpliwością, która uroczo się oburza, gdy polecam jej kolejną książkę czy film, a także dość regularnie pisze do mnie przemiłe maile. Zaraźliwie radosnej Karolce, która dzieli się ze mną muzycznymi wspaniałościami, wrażeniami i sprawia, że częściej się uśmiecham. W końcu dziękuję kochanej Mery za te wszystkie rozmowy, polecanki, za samo istnienie.
Mam nadzieję, że Brulion Literacki będzie dla Was miłym
miejscem, sympatycznym kawałkiem cyberprzestrzeni. Ja będę dokładać wszelkich
starań, by było tu piękniej, bardziej magicznie i swojsko. Będę próbować nadać moim tekstom jakikolwiek
poziom. Będę coraz bardziej przywiązywać się do tego miejsca, coraz bardziej
wrastać w Brulion. Bo Brulion beze mnie nie może istnieć, a ja bez Brulionu…?
Jeszcze raz kieruję do Was wszystkich to magiczne słowo dziękuję. I ściskam bardzo serdecznie, przesyłam
uśmiechy. Cieszę się. Cieszę się, że to już rok.
Ah, to już rok? Gratuluję, kochana! Strasznie lubię tu wpadać :3
OdpowiedzUsuńI dziękuję za wzmiankę o mnie (ojej, jak mi miło się zrobiło! :3) i przepraszam, że ostatnio zapomniałam o tej muzycznej niespodziance - całkowicie o niej zapomniałam, dopiero jak już wysłałam to mi przyszło do głowy, że miałam coś ci dodać xd Ale następnym razem będą dwie :*
To ja się bardzo cieszę z tego wpadania :)
UsuńA za wzmiankę sobie podziękuj. I dawaj perełkę na fb, bo zanim ja ci odpiszę... Ho ho ho. A cierpię na niedobór utworów :D
Gratuluję. Życzę jeszcze wielu udanych i przyjemnych chwil z blogiem. Cieszę się razem z tobą. Mam nadzieję, że jeszcze przez długi czas będzie istnieć brulion literacki, na który będę miała okazję wpadać. Dziękuję za cudowne recenzje oraz za autorkę, która je pisze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Autorka aktualnie spąsowiała, dyga i dziękuje ładnie.
UsuńTeraz będę musiała się jeszcze bardziej starać :)
Bardzo chetnie tutaj zagladam i z checia bede to robic dalej.
OdpowiedzUsuńGratuluje pierwszego roczku i zycze duzo energii na kolejne lata.
Bardzo się cieszę i dziękuję bardzo :)
UsuńGratuluję rocznicy :) A przy okazji przesyłam życzenia: wytrwałości, ciekawych lektur i... i satysfakcji, bo w każdej pracy to właśnie ona jest ważna, daje poczucie spełnienia :) Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. lektury i satysfakcję da się załatwić, gorzej z wytrwałością. Choć przy moim słomianym zapale, rok to strasznie dużo! :D
UsuńCha cha! Jak się nie wie, co pisać, to się pisze, że za istnienie :p
OdpowiedzUsuńNo, w każdym razie Mery dziękuje ładnie, a jako, że ostatnio ma jakieś nerwowo-staroświeckie tiki to jeszcze dygnie i ciupa zrobi. Dyg. Ciup. O, jak ładnie wyszło! Tylko krynoliny brakuje...
I w ogóle gratuluję. Chociaż ostatnio doszłam do wniosku, że to bez sensu tak gratulować. Po co, jeśli sprawia niemałą przyjemność prowadzenie bloga? Ja ci mogę pogratulować zdania matury. Chyba, że i to będzie ci sprawiało przyjemność. Jeśli tak, powiedz, ja zamilczę...
Idę, czytam inne twoje posty, bo tam takie opowiadanie. A ja jeszcze nie czytałam tego o Lewisie!!!
PS. Ania to w ogóle ma coś z angielskiej damy. Nie tylko cierpliwość. Tak układ ust. No i w ogóle. Takie dystyngowanie i urok. Li i jedynie...
A chcesz ty prztyczka w nos? :P Mogę ci całą litanię napisać, nie ma sprawy. Tylko przynajmniej dwie dodatkowe godziny poproszę.
UsuńA z krynoliną się nie wyrywaj, gorset ci dołożą i jak będziesz chodzić? Wydaje mi się, że kiwająco.
Zdanie matury sprawi mi niemałą przyjemność. Gorzej ze zdawaniem. Jak zdam chemię, będziesz mogła mi gratulować.
PS Czemu wy tak daleko mieszkacie, ja się pytam!!!
Ja ci dwóch godzin nie podaruję, nie posiadam w zapasie, swoje wykorzystuję szybciutko.
UsuńRaz można sobie gorset założyć, ciekawie by było. Chociaż przyznaję - niezbyt wygodnie. Ale na jeden dzień...
Dobra, to będę pamiętała, chemia, chemia, chemia (fu! kto to zdaje na maturze?!)
PS.Zły kąt patrzenia, to ty daleko mieszkasz.
Ja będę chemię zdawać! Prawdopodobnie. Mam zamiar na biol-chem się wybrać. :) Ale czy się dostanę i czy zadam to się jeszcze okaże.
UsuńPS. Jaki ładny komplement (bo według mnie to zdecydowanie jest komplement)! :) Tak, Kinga, ty zdecydowanie za daleko mieszkasz! Proponuje przeprowadzkę, wszystko byłoby o wiele łatwiejsze. :)
Życzę kolejnych lat w blogosferze. Bardzo lubię czytać Twoje teksty, ponieważ mają w sobie niebywały urok, a więc za nie Ci dziękuję :)
OdpowiedzUsuńChyba wpadnę w samouwielbienie i w ogóle przestanę pisać. Bo blogosfera daje mi niewystarczające pole do popisu...
UsuńA tak na serio, to bardzo, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa.
:)
Gratuluję rocznicy i życzę, aby kolejne lata były równie owocne i napędzane taką samą energią jak ten rok. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie i również pozdrawiam :)
UsuńPięknie:) Roczek to taka pamiętna data, bo człowiek na początku się zastanawia jak to pójdzie, czy będzie się wytrwałym. A tutaj nagle koło się zatacza. Można zajrzeć do pierwszego postu, uśmiechnąć się na wspomnienie. Mnie troszkę brakuje tych tulipanków:) ogólnie poprzedniego wystroju:) Ale zmiany są potrzebne:)
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszego blogowania, z każdym dniem co raz przyjemniejszego i ciekawych książek do recenzji :)(:
A ja już tulipanków miałam dość. Ale dziękuję za ten komentarz, za życzenia, za to, że zaglądasz :)
UsuńGratuluję i życzę wytrwałości w pisaniu i poznawaniu coraz to większej ilości lektur i filmów! : )
OdpowiedzUsuńDziękuję, Irytacjo miła! Wytrwałość potrzebna :)
UsuńPięknie napisane! Lubię do Ciebie zaglądać i podoba mi się sposób w jaki piszesz o książkach, życzę Ci więc energii, pomysłów i dużo uśmiechu na kolejny rok :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Beatriz, i za życzenia, i za miłe słowa. Ja do Ciebie też często i chętnie zaglądam :)
UsuńGartuluję i życzę jeszcze wielu kolejnych lat, abyśmy sie nadal mogły u Ciebie spotykać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Martusiu :)
UsuńAż się łezka w oku zakręciła... Już rok! Przez ten czas do Brulionu bardzo się przyzwyczaiłam, więc chciałabym jeszcze tutaj przez parę lat zaglądać. :)
OdpowiedzUsuńPrzydałyby się jeszcze życzenia prawda? Ale nie jestem w tym dobra, oj nie. Więc tylko powiem: Kinga, wspaniałych książek i filmów na twojej drodze ci życzę! To wystarczy. No i 100 lat, 100 lat... Bądź z nami jak najdłużej w blogosferze.
PS. Ty też piszesz przemiłe maile. :*
Przez parę lat? Kobieto, ja mam za dwa lata maturę! :P Ale tak na poważnie, to ja też chciałabym nie zaniedbywać mojego Brulionu. Bo go w gruncie rzeczy bardzo lubię.
UsuńI dziękuję Ci bardzo, Anuś :*
Jestem w szoku, bo po pierwsze: dawno nie czytałam tak pięknej, z serca płynącej notki na blogu, a po drugie: nie znałam tego bloga wcześniej! Jakby napisała to moja przyjaciółka: ALEJAKTO?! Wlasnie - jak to możliwe? Od dziś będę zaglądać tu częściej. :) Tymczasem idę poprzeglądać dokładniej ten wyjątkowy kawałeczek internetu. :)
OdpowiedzUsuńA dzisiejszy dzień był taki dziwny, samolubny i totalnie autsajderski... A tu taki komentarz. Aż się ciepło zrobiło gdzieś w okolicach serca. Dziękuję Ci bardzo, ciesze się, że zajrzałaś i oczywiście zapraszam do rozgoszczenia się L:))
UsuńMiło mi, że mój komentarz poprawił Ci humor. :)
Usuń