Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Rok wydania:2009
Chętnie sięgam po
naszą rodzimą literaturę. Lubię polskie realia, imiona, potrawy. Poza tym
uważam, że mamy świetne pisarki i pisarzy – rodaków, z pewnością nie gorszych
niż zagraniczni.
Tym razem
postanowiłam zapoznać się z twórczością Katarzyny Enerlich – dziennikarki,
poetki i oczywiście popularnej pisarki. Wybór padł na „Prowincję pełną marzeń”.
Cicha spokojna
prowincja. Mazury. To tu mieszka Ludmiła – dziennikarka, pisząca dla lokalnego
tygodnika. Szczupła, rudowłosa, ładna, ale „stara panna”. Z kotem.
W redakcji, w której pracuje Ludka wrze. Wieloletni naczelny Zbyszek zostaje przeniesiony, a na jego miejsce przychodzi Artur – niesympatyczny, gburowaty, zarozumiały egoista. Dla Ludmiły i jej współpracowników nadchodzą ciężkie czasy.
Pewnego dnia kobieta zostaje wysłana na oficjalne spotkanie z Niemcami w ramach współpracy. Jedno spotkanie zmienia jej całe życie…
Autorka do
współczesnej opowieści wplotła wątek historyczny. I właśnie ten wątek
najbardziej mnie urzekł z całej powieści. Losy kilkuletniego Hansa, która wraz
z rodziną musiał opuścić ukochany dom w Prusach Zachodnich wycisnęła mi łzy z
oczu. Piękna, i co ważne: prawdziwa.
„Mamo, my tu wrócimy, zobaczysz, kiedyś mi mówiłaś, że jak się coś
gdzieś zostawi, to się tam wraca. Ja zostawiłem, w kąciku pod ruchomą deską
podłogi ołowiane żołnierzyki! To na pewno wrócimy…"
Jednak cała powieść
nie powala na kolana. Chwilami nuży, czasem irytuje. To książka, którą czyta
się tylko dla przyjemności, książka, o której łatwo zapomnieć. Dla rozrywki,
dla relaksu – bardzo dobra, nic poza tym.
Zdarzały się literówki,
ale mnie najbardziej raziło nie trzymanie się jednego czasu. Powieść napisana
jest w narracji pierwszoosobowej. Autorka użyła głównie czasu przeszłego, lecz
czasami przechodziła na czas teraźniejszy. Nie wiem, może jest to specjalny zabieg
pani Katarzyny. Ja nie widzę w tym głębszego sensu, a wręcz drażniła mnie taka
niekonsekwencja.
Kamienica, która
szepcze, widoki, jeziora, kamieniczki, urocze uliczki, wschodniopruskie,
mazurskie smakołyki, pachnące zioła, trochę historii i oczywiście miłość! – tym
uraczyła mnie pani Katarzyna Enerlich. Polubiłam też główna bohaterkę. Najpierw
posprzeczałyśmy się trochę (no cóż, różnica poglądów), ale później coraz bardziej
się do niej przywiązywałam. Również przemiłe sąsiadki Ludmiły – starsze, urocze
panie zawojowały moje serce.
„Prowincja pełna
marzeń” to ciepła powieść, o tym, że marzenia mogą zdziałać cuda. Moje pierwsze
spotkanie z tą autorką było miłe i sympatyczne, choć nie ukrywam, że spodziewałam
się czegoś lepszego.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu MG.
O autorce słyszałam wiele dobrego, szczególnie o jej "Studni bez dnia". Równiez chętnie zapoznam się z jej twórczością ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, o autorce dużo dobrego się mówi. Mnie książka średnio podpasowała, choć czytało się miło, ale Ciebie może oczarować. ;)
Usuńja dopiero zaczynam przekonywać się do polskich autorów, ale do tej książki mnie nie przekonałaś niestety :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, warto spróbować ;)
UsuńJa czytam dużo książek polskich autoró. Mam nadzieję, że Ty też się przekonasz ;)
Wiele słyszałam o tej autorce. Ostatnio też głośno o niej w blogosferze. Jej pozycje są mi wciąż obce i nie wiem, kiedy zmienię zdanie. Póki co podchodzę z dystansem. ;)
OdpowiedzUsuńSpróbować można ;)
UsuńCoraz częściej wpadam na panią Enerlich na blogach. Miałam fragmenty jej książek w ręku, podobały mi się.
OdpowiedzUsuńJeśli Ci się podobały fragmenty, polecam całą książkę ;)
UsuńMnie urzekły jej powieści. Szczególnie dzięki historii miejsc i ludzi które wplata w swoje opowieści. Do mnie taka literatura przemawia.
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę trochę inny styl. Ale o gustach się nie dyskutuję ;)
UsuńNie zmienia to faktu, że książka jest bardzo przyjemna ;)
Lubię takie klimaty. Jak będę miała okazję, sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz, polecam ;)
UsuńMimo Twoich zastrzeżeń mam ochotę na tą książkę :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie, próbuj ;)
UsuńJestem ciekawa Twojej opinii.
Nie znam powieści Enerlich, "Prowincja..." będzie pierwszą, którą przeczytam, bo już czeka na półce:) jestem ciekawa, jakie będą moje odczucia:)
OdpowiedzUsuńJa również jestem ciekawa ;) czekam na recenzję :)
UsuńEnerlich ma specyficzny styl pisanie, który niekoniecznie do mnie trafia, ale mimo wszystko miło się czyta jej książki ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńMam dopiero tę autorkę przed sobą, może niedługo sięgnę po jakąś jej powieść, choć nie lubię literówek. Zakłócają płynność czytania.
OdpowiedzUsuńTych literówek nie jest jakoś ogromnie dużo, ale jednak przeszkadzają.
Usuń"Kamienica, która szepcze, widoki, jeziora, kamieniczki, urocze uliczki, wschodniopruskie, mazurskie smakołyki, pachnące zioła, trochę historii i oczywiście miłość" - to mnie bardzo przekonuje, uwielbiam takie książki !!!!
OdpowiedzUsuńJeśli uwielbiasz, to raz, dwa się za nią zabieraj! :D
UsuńHm, ja chyba też spróbuję kiedyś. O autorce słyszałam, ale nigdy niczego nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJeśli nie czytałaś, przeczytaj. ;) Warto wyrobić sobie opinię na temat tej autorki. ;)
UsuńJa jeszcze nic nie czytałam tej autorki, myślę że kiedyś to nadrobię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Też mam nadzieję, że te książkowe marzenia się spełnią. ;)
OdpowiedzUsuńA co do top10, to chciałoby się większość zrealizować w jeden dzień. ;D
Czytałam już książki pani Kasi i urzekały mnie za każdym razem. Prowincji jeszcze nie znam, ale na pewno po nią sięgnę. :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pani Kasia za każdym razem trafia w Twój gust. :)
UsuńMyślałam,że ksiązka rzeczywiście oferuje więcej.Ale warto przeczytać. Też z wielka chęcią sięgam po polskich autorów.
OdpowiedzUsuńJa też się troszeczkę zawiodłam...
UsuńAle spróbować, owszem, warto. :)
Słyszałam o tej autorce ale, nie czytałam żadnej z jej książki więc, może przeczytam tą. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale zainteresowała mnie Twoja recenzja. Na plus działa również bardzo ładna, subtelna okładka :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń