piątek, 14 września 2012

"Prowincja pełna marzeń"




Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Rok wydania:2009







Chętnie sięgam po naszą rodzimą literaturę. Lubię polskie realia, imiona, potrawy. Poza tym uważam, że mamy świetne pisarki i pisarzy – rodaków, z pewnością nie gorszych niż zagraniczni.
Tym razem postanowiłam zapoznać się z twórczością Katarzyny Enerlich – dziennikarki, poetki i oczywiście popularnej pisarki. Wybór padł na „Prowincję pełną marzeń”.

Cicha spokojna prowincja. Mazury. To tu mieszka Ludmiła – dziennikarka, pisząca dla lokalnego tygodnika. Szczupła, rudowłosa, ładna, ale „stara panna”. Z kotem.

W redakcji, w której pracuje Ludka wrze. Wieloletni naczelny Zbyszek zostaje przeniesiony, a na jego miejsce przychodzi Artur – niesympatyczny, gburowaty, zarozumiały egoista. Dla Ludmiły i jej współpracowników nadchodzą ciężkie czasy.
Pewnego dnia kobieta zostaje wysłana na oficjalne spotkanie z Niemcami w ramach współpracy.  Jedno spotkanie zmienia jej całe życie…

Autorka do współczesnej opowieści wplotła wątek historyczny. I właśnie ten wątek najbardziej mnie urzekł z całej powieści. Losy kilkuletniego Hansa, która wraz z rodziną musiał opuścić ukochany dom w Prusach Zachodnich wycisnęła mi łzy z oczu. Piękna, i co ważne: prawdziwa.

„Mamo, my tu wrócimy, zobaczysz, kiedyś mi mówiłaś, że jak się coś gdzieś zostawi, to się tam wraca. Ja zostawiłem, w kąciku pod ruchomą deską podłogi ołowiane żołnierzyki! To na pewno wrócimy…"

Jednak cała powieść nie powala na kolana. Chwilami nuży, czasem irytuje. To książka, którą czyta się tylko dla przyjemności, książka, o której łatwo zapomnieć. Dla rozrywki, dla relaksu – bardzo dobra, nic poza tym.

Zdarzały się literówki, ale mnie najbardziej raziło nie trzymanie się jednego czasu. Powieść napisana jest w narracji pierwszoosobowej. Autorka użyła głównie czasu przeszłego, lecz czasami przechodziła na czas teraźniejszy. Nie wiem, może jest to specjalny zabieg pani Katarzyny. Ja nie widzę w tym głębszego sensu, a wręcz drażniła mnie taka niekonsekwencja.

Kamienica, która szepcze, widoki, jeziora, kamieniczki, urocze uliczki, wschodniopruskie, mazurskie smakołyki, pachnące zioła, trochę historii i oczywiście miłość! – tym uraczyła mnie pani Katarzyna Enerlich. Polubiłam też główna bohaterkę. Najpierw posprzeczałyśmy się trochę (no cóż, różnica poglądów), ale później coraz bardziej się do niej przywiązywałam. Również przemiłe sąsiadki Ludmiły – starsze, urocze panie zawojowały moje serce.

„Prowincja pełna marzeń” to ciepła powieść, o tym, że marzenia mogą zdziałać cuda. Moje pierwsze spotkanie z tą autorką było miłe i sympatyczne, choć nie ukrywam, że spodziewałam się czegoś lepszego.


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu MG.

33 komentarze:

  1. O autorce słyszałam wiele dobrego, szczególnie o jej "Studni bez dnia". Równiez chętnie zapoznam się z jej twórczością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, o autorce dużo dobrego się mówi. Mnie książka średnio podpasowała, choć czytało się miło, ale Ciebie może oczarować. ;)

      Usuń
  2. ja dopiero zaczynam przekonywać się do polskich autorów, ale do tej książki mnie nie przekonałaś niestety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko, warto spróbować ;)
      Ja czytam dużo książek polskich autoró. Mam nadzieję, że Ty też się przekonasz ;)

      Usuń
  3. Wiele słyszałam o tej autorce. Ostatnio też głośno o niej w blogosferze. Jej pozycje są mi wciąż obce i nie wiem, kiedy zmienię zdanie. Póki co podchodzę z dystansem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz częściej wpadam na panią Enerlich na blogach. Miałam fragmenty jej książek w ręku, podobały mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Ci się podobały fragmenty, polecam całą książkę ;)

      Usuń
  5. Mnie urzekły jej powieści. Szczególnie dzięki historii miejsc i ludzi które wplata w swoje opowieści. Do mnie taka literatura przemawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak wolę trochę inny styl. Ale o gustach się nie dyskutuję ;)
      Nie zmienia to faktu, że książka jest bardzo przyjemna ;)

      Usuń
  6. Lubię takie klimaty. Jak będę miała okazję, sięgnę po nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo Twoich zastrzeżeń mam ochotę na tą książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, próbuj ;)
      Jestem ciekawa Twojej opinii.

      Usuń
  8. Nie znam powieści Enerlich, "Prowincja..." będzie pierwszą, którą przeczytam, bo już czeka na półce:) jestem ciekawa, jakie będą moje odczucia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również jestem ciekawa ;) czekam na recenzję :)

      Usuń
  9. Enerlich ma specyficzny styl pisanie, który niekoniecznie do mnie trafia, ale mimo wszystko miło się czyta jej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam dopiero tę autorkę przed sobą, może niedługo sięgnę po jakąś jej powieść, choć nie lubię literówek. Zakłócają płynność czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych literówek nie jest jakoś ogromnie dużo, ale jednak przeszkadzają.

      Usuń
  11. "Kamienica, która szepcze, widoki, jeziora, kamieniczki, urocze uliczki, wschodniopruskie, mazurskie smakołyki, pachnące zioła, trochę historii i oczywiście miłość" - to mnie bardzo przekonuje, uwielbiam takie książki !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli uwielbiasz, to raz, dwa się za nią zabieraj! :D

      Usuń
  12. Hm, ja chyba też spróbuję kiedyś. O autorce słyszałam, ale nigdy niczego nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie czytałaś, przeczytaj. ;) Warto wyrobić sobie opinię na temat tej autorki. ;)

      Usuń
  13. Ja jeszcze nic nie czytałam tej autorki, myślę że kiedyś to nadrobię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też mam nadzieję, że te książkowe marzenia się spełnią. ;)
    A co do top10, to chciałoby się większość zrealizować w jeden dzień. ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam już książki pani Kasi i urzekały mnie za każdym razem. Prowincji jeszcze nie znam, ale na pewno po nią sięgnę. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pani Kasia za każdym razem trafia w Twój gust. :)

      Usuń
  16. Myślałam,że ksiązka rzeczywiście oferuje więcej.Ale warto przeczytać. Też z wielka chęcią sięgam po polskich autorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się troszeczkę zawiodłam...
      Ale spróbować, owszem, warto. :)

      Usuń
  17. Słyszałam o tej autorce ale, nie czytałam żadnej z jej książki więc, może przeczytam tą. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale zainteresowała mnie Twoja recenzja. Na plus działa również bardzo ładna, subtelna okładka :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga