środa, 26 września 2012

"Żona piekarza"





Autor: Marcel Pagnol
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania: 2010









„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj…”

Ranek w małej, prowansalskiej wiosce. Do moich nozdrzy dobiega obłędny zapach świeżego chleba. Ach! Chleb…  Chrupiący, pachnący, ze złocistą skórką i puszystym miąższem. Pyszny!
Aż tu nagle… Jak to?! Jak to nie ma chleba?! Spalony?!

Taaak…

Co zrobić, kiedy pewnego ranka zamiast cudownego, świeżo wypieczonego chleba otrzymujemy zwęgloną „cegłę”?

Marcel Pagnol – znany, ale nie za bardzo. Ale to w Polsce. W swojej rodzinnej Francji, gdyby jeszcze żył, nie mógłby narzekać na brak popularności. Ja sama dopiero poznaję sylwetkę tego autora, ale już po jednej lekturze jego książki jestem pewna: to wybitny dramaturg, prozaik, reżyser filmowy i teatralny.
Do pachnącej prowansalskimi ziołami wioski przybywa niemłody już piekarz Aimable wraz ze swoją piękną, młodszą o wiele lat żoną Aurelią.  Mężczyzna, zakochany w swojej żonie niczym młodzik, piecze wyśmienity chleb, opiewając przy tym wdzięki swej lubej. Aurelia to jego muza, natchnienie, a sama praca Aimable’a nie ma nic wspólnego z rzemiosłem. To sztuka. Ale, no cóż, jak to przy takich zaślepionych mężczyznach bywa, nasz niezwykły piekarz zupełnie nie zauważa, że jego żona jakaś taka niekomunikatywna i mało nim zainteresowana.
I tym sposobem zakochany mąż nie czuje zbliżającego się nieszczęścia…

Skandal! Skandal nad skandale! Uciekła! Ta Aurelia, ta piękna Aurelia. Ukochana. Muza. Opuściła swojego męża. W dodatku z tym nic nieznaczącym pasterzykiem! Ladacznica, szelma!
Wioska jest w szoku. Wyklina, żartuje, pociesza, ale to na nic. Wszystko na nic. Żony piekarza jak nie było, tak nie ma. Tak samo jak chleba, niestety. A cóż tyle mieszkańców pocznie bez chleba?
„Żona piekarza” mnie oczarowała. Niby nic w niej nie jest. Krótka, niepozorna, w dodatku dramat. Nie ma opisów, nad którymi możnaby było się pozachwycać. Nie ma wielkiej sensacji, ani tajemnicy. Ale z każdej strony emanuje niezwykły klimat. Książka bawi i czaruje. Wchłonął mnie świat wykreowany przez autora. Polubiłam wyrazistych bohaterów. I, co najważniejsze, ogromnie pokochałam pióro Marcela.
Lekkość, humor, ciepło – tego właśnie szukałam.

Pagnol w swojej książce rewelacyjnie ukazuje ludzkie przywary, wyszydza niedoskonałości. Ale nie! Nie wprost! To zabieg subtelny, ale poniekąd wyraźny.
Marcel przypomina o tym, co najważniejsze, delikatnie wytyka i wyśmiewa błędy bohaterów.
Tak, śmiejemy się wraz z nim… Ale przecież…to również nasze błędy.
Jakże często zachowujemy się dokładnie tak samo, wyolbrzymiając waśnie, bezpodstawnie kogoś oskarżając, czy obrażając się o „byle co”. Autor w klarowny sposób ukazuje bezsensowność uprzedzeń oraz stereotypów i nawołuje do zgody.

"Och, to dawna historia. Mój ojciec gniewał się z jego ojcem. A dziadek jeszcze z jego dziadkiem. I już nasi dziadkowie nie wiedzieli dlaczego, bo to jeszcze dawniejsza sprawa. Sam pan widzi, że to musiało być coś poważnego. Jakiś ważny powód."

Ale czym byłaby książka bez miłości! W dziele Pagnola miłość jest, może nie bardzo wyraźna, ale w najlepszym wydaniu.
Miłość przezwyciężająca wszystko – gniew, uprzedzenia, strach, nadszarpnięte zaufanie.
Takiej miłości powinniśmy się uczyć, nie zważając na głosy, że to tylko uczucie, które przyjdzie nagle i równie nagle może odejść.

„Żona piekarza” to dzieło krótkie, lecz niosące ze sobą wiele wartości moralnych.
Mądra, zabawna i przystępnie napisana – taka jest ta książka.
Nikt nie dopatrzy się w niej żadnych (bardzo w naszych czasach popularnych) udziwnień.
Jest prosta, ale zarazem odmienna, nieszablonowa.
I za to składam wielkie pokłony Autorowi.


Za wyśmienite chwile w świecie Marcela Pagnola serdecznie dziękuję wydawnictwu
Esprit. :)

Wydawnictwo Esprit

17 komentarzy:

  1. Jakiś czas temu czytałam już pozytywną recenzję tejże książki :) Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie nakłania aby po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka zdecydowanie jest warta uwagi :)
      A recenzje rzeczywiście są bardzo pozytywne. I słusznie! :)

      Usuń
  2. Dużo o tej książce już napisano i ciekawi mnie ona. Mam nadzieję, że wpadnie w moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie do końca do mnie przemawia, ale nie skreślam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie skreślaj, bo to pozycja godna przeczytania ;)

      Usuń
    2. Skoro tak zachęcasz, to bardziej się nad nią zastanowię :) Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  4. O, to mi się podoba. Ile ma stron?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 236 wraz z notą biograficzną i bibliografią :)

      Usuń
  5. Coraz więcej spotykam książek, których akcji dzieje się właśnie w Prowansji. Chyba w końcu się na jakąś skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chętnie przeczytam :) Wpisuję na listę na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ją w planach od dawna. ;) Pagnol to dobry pisarz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry, dobry ;)
      W takim razie, życzę szybkiej realizacji planów. ;)

      Usuń
  8. Świetna recenzja, ubawiłam się przy wstępie :). No i zgodzić się muszę z każdym słowem, bo i mnie się ta książka bardzo podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Takie komentarze niezmiernie mnie cieszą! :)

      Usuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga