Autor: Ann Voskamp
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania: 2012
„Odwracanie kartki w
książce (…)
Klikanie pasa bezpieczeństwa
Stukanie żwiru o błotnik na szutrowej drodze (…)
Powiewające pranie
Klekot wózka dziecięcego
Piszczenie starej huśtawki”
Klikanie pasa bezpieczeństwa
Stukanie żwiru o błotnik na szutrowej drodze (…)
Powiewające pranie
Klekot wózka dziecięcego
Piszczenie starej huśtawki”
Czy takie prozaiczne
chwile naszego życia są łaską? Czy powinniśmy za nie dziękować? Często nie
zwracamy na nie uwagi. Nie mamy czasu, jesteśmy obciążeni wieloma obowiązkami…
Ann Voskamp przekonuje, że tak. Te małe sprawy to dary, które otrzymujemy od Boga. Nasze życie składa się z samych darów. Życie jest łaską. I powinniśmy za nie składać ciągłe eucharisteo – dziękczynienie.
Ann Voskamp przekonuje, że tak. Te małe sprawy to dary, które otrzymujemy od Boga. Nasze życie składa się z samych darów. Życie jest łaską. I powinniśmy za nie składać ciągłe eucharisteo – dziękczynienie.
Ann to matka szóstki
dzieci, żona rolnika, kobieta, która przeżyła w życiu ciężkie chwile. Która
doświadczyła wiele zła, zmaga się z lękami i niepokojami. Ale wie, że istnieje
inne życie.
Życie w łasce. Życie w pełni. Życie w Prawdzie.
Życie w łasce. Życie w pełni. Życie w Prawdzie.
„Czy imię może być krótsze niż to? Trzy litery pozbawione nawet
ozdobnika w postaci litery e. Ann – tercet zakrętasów i kresek.
Oznacza: pełna łaski.
Ja taka nie jestem.
Co to w ogóle znaczy: żyć w pełni łaski? Żyć pełnią życia?”
Oznacza: pełna łaski.
Ja taka nie jestem.
Co to w ogóle znaczy: żyć w pełni łaski? Żyć pełnią życia?”
Ann szuka szczęścia.
Szuka radości. Szuka miłych chwil. I odkrywa.
Eucharisteo.
Eucharisteo.
Recepta na szczęście
brzmi banalnie. W rzeczywistości jest bardzo trudna. Nie każdy potrafi podołać
temu wyzwaniu. Wyzwaniu dziękowania. Bo jak dziękować, gdy widziało się śmierć
swojej malutkiej, ukochanej, niewinnej siostry? Jak dziękować, kiedy
wyczekiwane dzieci są obciążone chorobą i umierają, rok po roku…? Jak
dziękować, kiedy życie wydaje się takie ciężkie, kiedy rodzinę trapią problemy finansowe?
Jak dziękować, kiedy nasi przyjaciele nas opuszczają, kiedy czujemy się samotni,
a życie nie ma dla nas głębszego sensu? Nie da się – powie większość.
„To łaska” – powie autorka.
Jak dziękować, kiedy nasi przyjaciele nas opuszczają, kiedy czujemy się samotni,
a życie nie ma dla nas głębszego sensu? Nie da się – powie większość.
„To łaska” – powie autorka.
Wariatka, obłąkana?
Nie. Wierząca, czyli ufająca. Kobieta, mająca otwarte oczy. Otwarte na światło
i…
na łaskę.
na łaskę.
Dziękczynienia
powinniśmy się uczyć. Ann także się uczyła. Było to niełatwe i wyczerpujące.
Lecz eucharisteo prowadzi do prawdziwego szczęścia. Do świętej radości, pragnienia życia. I to też jest darem! Wszystko jest darem, wszystko jest łaską! Łaską od Pana!
Lecz eucharisteo prowadzi do prawdziwego szczęścia. Do świętej radości, pragnienia życia. I to też jest darem! Wszystko jest darem, wszystko jest łaską! Łaską od Pana!
„Wertuję, kciukiem kartkuję strony ciężkich, grubych książek, którymi
się obłożyłam. Czytam powoli. W języku oryginalnym „odmówił dziękczynienie”
brzmi eucharisteo.
Podkreślam to słowo w tekście. Czy to może być twardy fundament życia? Czy to może zapewnić życie prawdziwie pełne?
Trzon słowa eucharisteo to charis, co oznacza „łaska”. Jezus wziął chleb i widział w nim łaskę, więc podziękował. Wziął chleb i widział w nim dar, za który złożył dziękczynienie.
Podkreślam to słowo w tekście. Czy to może być twardy fundament życia? Czy to może zapewnić życie prawdziwie pełne?
Trzon słowa eucharisteo to charis, co oznacza „łaska”. Jezus wziął chleb i widział w nim łaskę, więc podziękował. Wziął chleb i widział w nim dar, za który złożył dziękczynienie.
Ale na tym nie koniec. Czytam dalej. Eucharisteo, dziękczynienie,
zawiera w sobie greckie słowo oznaczające łaskę, charis. Lecz ma w sobie
również jego derywat – greckie słowo chara, „radość”. Radość. No tak… Trochę
tego mogłoby mi się przydać.”
Ann zaczyna pisać
swoją kronikę wdzięczności. Stara się składać ciągłe eucharisteo. Zaczyna ufać w Bożą miłość i opiekę. Dostrzegać
piękno.
W ciężkim, pracowitym dniu kobieta widzi dobre strony, dary od Pana. Znajduje czas, by zatrzymać się, pomyśleć, podziękować. Nie za góry złota, dzieci jak anioły i wypchane konto w banku. Nie. Ann tego nie posiada. Ale posiada coś więcej.
Ona dziękuje za prozaiczne rzeczy. Elementy dnia codziennego, które dla nas często nie istnieją. Są drobnostkami, na które zwyczajnie nie zwraca się uwagi.
W ciężkim, pracowitym dniu kobieta widzi dobre strony, dary od Pana. Znajduje czas, by zatrzymać się, pomyśleć, podziękować. Nie za góry złota, dzieci jak anioły i wypchane konto w banku. Nie. Ann tego nie posiada. Ale posiada coś więcej.
Ona dziękuje za prozaiczne rzeczy. Elementy dnia codziennego, które dla nas często nie istnieją. Są drobnostkami, na które zwyczajnie nie zwraca się uwagi.
Jestem niezwykle
wdzięczna autorce za to, że podzieliła się ze światem swoimi przemyśleniami,
rozważaniami, trudami dnia codziennego. Podzieliła się sobą. I otworzyła mi
oczy na wiele, niedostrzeganych wcześniej przez mnie, spraw.
„Tysiąc darów” to nie, jak na początku myślałam, poradnik, mówiący o tym, jak być szczęśliwym. To bardzo intymny, osobisty dziennik, wydawałoby się, że zwykłej, prostej kobiety. Dziennik pełen wzruszeń, radości, trafnych uwag, ale też patosu, czasami bólu. Czytając tę książkę, chwilami czułam się, jakbym ukradkiem czytała czyjś pamiętnik, wchodziła w czyjąś sferę tabu, obdzierała kogoś z intymności. To nie jest książka pisana „pod publiczkę”. Dlatego czasami ciężko zrozumieć Ann.
Tak jak ciężko zrozumieć osobisty wiersz, dający odczytać się tylko jego autorowi.
Ja bardzo szybko
przeczytałam tę książkę. Chłonęłam słowa, byłam ciekawa wspomnień i przemyśleń
autorki. Ale nie zawsze było nam miło i przyjemnie. Czasem irytowałam się i
odkładałam ją ze słowami „przez ile czasu można pisać o jednym i tym samym?!”.
Jednak odkładałam tylko na chwilkę, bo leżąca na szafce lekturka jakby wołała:
„wróć do mnie, wróć!”. I wracałam.
Nie żałuję.
Nie żałuję.
Chciałabym poznać Ann
Voskamp, porozmawiać, posłuchać tego, co jeszcze ma do powiedzenia., Dzięki tej
książce ta (jakby nie było) obca dla mnie osoba, momentalnie stała się dla mnie
bliska. Po prostu wydaje mi się, że ją znam. I to nie od kilku minut. Od
kilkunastu lat.
Czy „Tysiąc darów”
będzie dobrą książką dla wszystkich? Niektórych może razić styl pisania
autorki, bardzo specyficzny, często patetyczny. Niektórych może irytować sama
jej historia i pojęcie szczęścia (mowa tu o zatwardziałych ateistach). Nie
twierdzę, że książka jest doskonała. To nie literackie arcydzieło. Jednak,
jeżeli chcecie poznać Ann, jej sposób na życie, jej opowieść, jej wspomnienia i
refleksje, sięgnijcie po tę książkę. Może szukacie szczęścia, może czujecie się
przygnębieni i niekochani? – Myślę, że „Tysiąc darów” jest dla Was. Ale to Wasz
wybór. Ja ani nie zachęcam, ani nie odradzam. Nie każdemu może odpowiadać taki
styl, nie każdemu będzie się podobać. Mnie osobiście ta książka zauroczyła.
„Wszystko jest łaską,
Ann
Ann
Klikam „Wyślij” i moje zaciśnięte pięści otwierają się, lęgnie w nich
wiara, która grzeje się w nadchodzącym świetle. W sadzie pierwszy dziś powiew
wiatru zdmuchuje z drzew tysiąc drobnych kwiatów jabłoni. Obsypują ciemną pierś
ziemi.
Patrzę jak fruwają. Śnieg bezgranicznego piękna.
I czuję Jego dotyk.”
Patrzę jak fruwają. Śnieg bezgranicznego piękna.
I czuję Jego dotyk.”
lubię czytać o czyichś przemyśleniach także myslę, że książka by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, polecam :)
UsuńMyślę, że na taką książkę trzeba mieć odpowiedni nastrój. Jesień sprzyja przemyśleniom.
OdpowiedzUsuńMożliwe. To zależy tez od osoby. Ale książka jest bardzo refleksyjna, więc myślę, że jesień to dobra pora :)
UsuńMam na nią już od jakiegoś czasu ochotę i myślę, że to jest książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSłyszałam już o tej książce nie raz, ale myślę, że za dużo ma wspólnego z wiarą, żeby mogła mi się spodobać. Ten temat opisany w taki sposób raczej mnie nie zaciekawi.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, książka jest w dużej części o wierze. Dlatego nie polecam na siłę. Nie każdemu się spodoba :)
UsuńChętnie przeczytam, gdyż bardzo cenię książki wydawnictwa Esprit :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńEsprit to świetne wydawnictwo, jedno z moich ulubionych :) Ma bardzo wartościowe książki (i Lewisa!) :)