Znalazłyśmy się
nagle, ot tak, zupełnie przypadkowo. Ja błądziłam wśród regałów szkolnej
biblioteki, nie szukając niczego, ale napawając się wonią starych książek i
kurzu, a ona stała na końcu, niepozorna, maleńka, jakby trochę opuszczona.
Wzięłam ją do ręki, trochę mechanicznie, trochę od niechcenia. Znieruchomiałam.
Chesterton? Ten Chesterton? XX-wieczny angielski pisarz, o którym ulubiony C.
S. Lewis pisał, że „zjednał on sobie jego uznanie”? Pisarz, którego profesor
Oxfordu tak bardzo doceniał, którego czytał z wielkim zainteresowaniem i który
miał tak duży wpływa na jego nawrócenie? Mojej radości nie da się opisać. A do
radości doszła duma, że ja, zwyczajna, nastoletnia Kinga, będę czytać to, co profesor,
mój osobisty geniusz i autorytet, o!
Zaczęłam czytać i…
upewniłam się, że Lewisowi mogę ufać bezgranicznie. Sam początek, pierwszy
dialog przekonuje do siebie tak, że już wiadome jest, z jaką perełką mamy do
czynienia. Napisany z finezją, smakiem, wprawą filozofa, a zarazem tak
prześmiewczy i absurdalny, że można przy nim tylko prychać pod nosem, wybuchać
niekontrolowanym śmiechem i zachwycać się piórem Autora. Początek stawia
naprawdę wysoką poprzeczkę, w pewnym momencie zaczęłam się wahać, czy książka
nie wykaże tendencji spadkowej. Moje obawy okazały się jednak bezzasadne. Dalej
jest tak samo inteligentnie, a absurd przesiąknięty jest elementami
metafizycznymi, tworząc niesamowitą, wbijającą w fotel całość.
Wszystko rozpoczyna
się, gdy na przedmieściach Saffron Park pojawia się Gabriel Syme – poeta, piewca
prawa i porządku i wdaje się w dyskusję z miejscowym „intelektualnym
przywódcą”. Syme doprowadza do wściekłości rudowłosego (rudy to nie kolor
włosów, rudy to charakter, pamiętajcie!), mającego się za filozofa i poetę
Lucjana Gregory’ego. Lucjan, jak na poetę przystało, lubuje się w chaosie i
jest zapalonym… Anarchistą.
„- Gdyby to nie było
prawdą, najpoetyczniejszą rzeczą na świecie byłaby kolej podziemna.
- I tak właśnie jest - rzekł Gabriel Syme.[…] Tak, najpoetyczniejszym zjawiskiem, bardziej poetycznym niż kwiaty, bardziej niż gwiazdy... Najpoetyczniejszym zjawiskiem świata jest człowiek, który nie wymiotuje!"
- I tak właśnie jest - rzekł Gabriel Syme.[…] Tak, najpoetyczniejszym zjawiskiem, bardziej poetycznym niż kwiaty, bardziej niż gwiazdy... Najpoetyczniejszym zjawiskiem świata jest człowiek, który nie wymiotuje!"
I tak rozpoczyna się
przygoda człowieka, który, głosami Światowej Rady Anarchistów zostaje
Czwartkiem. A przygoda to nie byle jaka. Trochę detektywistyczna (w ogóle
książka uważana jest za powieść detektywistyczną, z czym ja się nie zgadzam),
trochę sensacyjna, trochę absurdalna, na pewno wciągająca i ciekawa. W pewnym
momencie fabuła rozkłada czytelnika na łopatki. W pewnym momencie robi się
przewidywalna, co jednak nie jest absolutnie żadnym mankamentem tej książki. Jest
raczej przyczynkiem do tego, by czytelnik pukał się w głowę z pytającą,
zdezorientowaną miną.
„Ma poczucie humoru,
które szczególnie lubię – „żarty” nie są u niego rozsiane na stronie jak
rodzynki w cieście, nie przemawia też (tego nie znoszę) tonem ogólnie
żartobliwym i nonszalanckim. Humoru nie można u niego w żaden sposób oddzielić
od prezentowanej myśli, jest raczej (jak powiedziałby Arystoteles) „kwiatem”
samej dialektyki.”* – pisał Lewis w „Zaskoczonym Radością”. I ja mogę jedynie
złożyć pod tymi słowami nieśmiały, delikatny podpis. Chesterton miał poczucie
humoru, które i ja szczególnie lubię. Dość specyficzne, typowo angielskie (u Jack’a
lub Tolkiena również można spotkać humor w tych klimatach), rozbawiające mnie
do łez.
„Mówiąc szczerze - odparł
Syme - nie znam zawodu, w którym same tylko chęci można by uznać za wystarczające
kwalifikacje.
- Ja znam taki zawód
- rzekł tamten. - Powołanie męczennika. Skazuje cię na śmierć. Do widzenia.”
Pisałam już, że
początek jest fenomenalny. Cała reszta trzyma poziom. Nie ma żadnych wpadek,
żadnych słabszych punktów, żadnych zachwiań. Idealnie prosta linia i… Ciach!
Kilkanaście stron do końca, linia się zakrzywia, pędzi z oszałamiającą
szybkością w górę. Koniec jest niesamowity. Bierze czytelnika za fraki i
szamocze, szamocze, szamocze. Uderza z każdej strony, wybiera wszystkie czułe
punkty, przewraca dotychczasowy, już w miarę znany świat do góry nogami.
Pozornie stabilny grunt zaczyna się zapadać. Książka się kończy, wiele rzeczy pozostaje
już na zawsze zagadką, a czytelnik już wie, że Chesterton zrobił tą książką
najwspanialszego, najmądrzejszego i najbardziej inteligentnego psikusa. Dowcip,
zaprawiony nutką filozofii, etyki oraz pytaniami o sprawy najważniejsze.
Zdecydowanie ta
książka to jedno z największych, najwspanialszych odkryć tego roku.
Gilbert Keith Chesterton, "Człowiek, który był Czwartkiem", tłum. Maria Skibniewska (świetne!)
* C. S. Lewis - "Zaskoczony Radością", str. 276
Reszta cytatów pochodzi z opisywanej przeze mnie książki.
Marzę, by przeczytać którąś z książek Chestertona. W dodatku marzyłam o tym na długo przed przeczytaniem "Zaskoczonego radością". Inni Dobrzy Ludzie też polecali. Niech tylko ją gdzieś zdobędę...
OdpowiedzUsuńKochanie, ja mam nadzieję, że uda Ci się ją zdobyć. I myślę, że dla "Człowieka..." możesz złamać swoje postanowienie niekupowania książek. Jest dość tani, cieniutki, czyta się błyskawicznie, a później trzeba do niego wracać. Sama muszę sobie kupić... A reszta książek Chestertona wygląda tak pięknie! W Księgarni Archidiecezjalnej zajmują całą półkę - potężne tomy w szarych okładkach. Trzeba fundusze zbierać. :)
UsuńTy mnie namawiasz do złego! :p
UsuńŻadnego kupowania, to żadnego kupowania. Nawet dla taniutkich, cieniutkich dobrych książek. Raczej będę pytała w bibliotece.Pożyczała czy coś w tym stylu... Poza tym, teraz i tak wiele książek na mnie czeka na półkach...
Do jakiego złego, Mery, toż to samo dobro jest! :p A koniec jest tak zniewalający i z akcentem religijnym, więc w ogóle dobro pomnożone przez miliony. (Nie to co te okropne "Igrzyska śmierci", które teraz oglądam...).
UsuńEch, no ale dobrze. Pytaj w bibliotece. Ale pytaj jak najszybciej, bo Ty to MUSISZ przeczytać. I nie piszę tego tak całkiem altruistyczne, swój interes też w tym mam. :D
Bardzo ładnie napisałaś o tej książce. Aż mi się zachciało ją przeczytać. Muszę rozejrzeć się za nią w bibliotece. Albo ją kupię. Ale dopiero za jakiś czas. Już niedługo.
OdpowiedzUsuń"Zaskoczonego radością" właśnie czytam. I jest cudownie :)
Anuś, wypożyczaj, czytaj, to cudo jest!
UsuńA "Zaskoczonego Radością" uwielbiam i bardzo często wracam di fragmentów. Szczególnie do tych końcowych słów, ta końcowa metafora bardzo do mnie trafia. Piękna. Cieszę się, że czytasz tę książkę.
Ciekawie, ciekawie, nie słyszałam nigdy o tej książce. Po twojej recenzji widzę że naprawdę może być fajna. Muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Książka jest świetna, niestety aktualnie mało popularna. Choć to już klasyka. :)
Usuń