Książka, przy której wszystko inne
staje się nieważne, błahe, niewarte czasu. Książka, w której autor schodzi na
boczny tor, staje się tylko maleńkim, acz potrzebnym impulsem. Książka, która
książką nie jest. Jest zbiorem historii, nie, nie o dalekich, często
niedostępnych krajach, a o ludziach. O ludziach – gigantach, tych, których się
podziwia, na których się patrzy z rozdziawioną buzią, próbując zrozumieć ich
ideały, ich sposób myślenia. O ludziach – wzorach do naśladowania. O ludziach
niezwykle silnych, a przy tym tak zwykłych, skromnych, podobnych nam. Koptyjka
Mariam, kardynał Maradiaga, Beata i Teresa wykonujące karkołomną prac ę,
prawosławne mniszki… Mnóstwo Osób przez
wielkie O, które pokazują, że chrześcijaństwo jest, tętni życiem i ma się
całkiem dobrze.
Szymon Hołownia opisuje we
wstępie, co ta książka powinna nam uświadomić, jaki jest jej cel. „Last minute”
powinna pokazać, że jest się częścią wspaniałej wspólnoty, że można żyć
inaczej. Powinna zmotywować, „dać kopa”, powiedzieć podnieś głowę, jesteś częścią niesamowitego organizmu, jesteś
chrześcijaninem. Przeczytałam, podniosłam, uśmiechnęłam się, klęknęłam do
modlitwy, patrząc na zegarek. Poszłam spać, wiedząc, ze w tej chwili gdzieś na
świecie jest odprawiana msza święta. Wstałam rano, uśmiechając się sama do
siebie i do członków mojej rodziny, rozsianych po całym świecie. Kurczę, fajnie
jest tu należeć!
Szymon pisze, jak pisze. Czasami
coś przekombinuje, czasami chce być zbyt luzacki. Nie razi to mocno, może tylko
wywołuje kąśliwy uśmiech lub myśl e tam,
też tak mam. Ale pisanina ta, mimo wad, naprawdę porywa. Bawią żarty,
wciągają opisy. Czyta się jak notatki, pisane w biegu przez inteligentnego,
zdolnego człowieka. Ale są też wywiady – wzruszające, do bólu prawdziwe, jedyne
na świecie. Różnokolorowe opowieści z krańców świata. Życie gdzieś tam, kilka
tysięcy kilometrów stąd.
Ciężko pisać o tej książce. Niby
trochę kartek, okładka, kilkadziesiąt zdjęć, a jednak taki ładunek emocjonalny,
takie przesłanie, takie COŚ, wielka sprawa. Ciężko pisać, bo o tym, co dzieje
się na kartach tej książki chyba nie powinno się pisać. To trzeba dotknąć,
poczuć, przeżyć. Przeczytać samemu, rozważyć, doprowadzić się do porządku.
Książka doskonała jako dziennik podróży.
Książka doskonała jako kolejna publikacja Szymona Hołowni.
Książka doskonała po prostu jako książka (mimo kilku dość nużących fragmentów).
Książka doskonała jako motywator.
Książka doskonała jako życie.
Książka doskonała jako kolejna publikacja Szymona Hołowni.
Książka doskonała po prostu jako książka (mimo kilku dość nużących fragmentów).
Książka doskonała jako motywator.
Książka doskonała jako życie.
Marcin Prokop zarekomendował „Last
minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie” słowami: „Jak dla mnie – najlepsza rzecz
Szymona”. Dla mnie też, panie Marcinie. Dla mnie też.
Szymon Hołownia, "Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie", wyd. Znak, 2012
Nie czytałam jeszcze nic Szymona Hołowni, i bardzo nad tym ubolewam. A z tą pozycją koniecznie kiedyś muszę się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńI właśnie tę książkę polecam ci na początek. Choć tam samego Szymona jest stosunkowo mało, ale to zdecydowanie jego najlepsza publikacja.
UsuńDziękuję Ci za piękny post. Dołożyłaś cegiełkę dobra do tych Szymonowych!
OdpowiedzUsuńOch, Basiu, bardzo Ci dziękuję. To niezwykle miłe.
UsuńBardzo lubię tego człowieka. Podziwiam go za to, że nie kryje sie ze swoją wiarą.
OdpowiedzUsuńJa tez go lubię, choć niekoniecznie z tego powodu co Ty. :)
UsuńJa o twórczości Szymona Hołowni nie mam zdania, gdyż jeszcze żadnej jego książki nie czytałam i raczej tego w przyszłości nie zrobię. Niestety, ale nie przepadam za religią w literaturze. Uciekam od niej jak tylko się da.
OdpowiedzUsuńWiesz, myślę, że "Last minute" jest bardzo dobrą książką nawet dla niewierzących. Oczywiście, wiara tam jest i wiara jest podstawą tej książki, ale to sa raczej historie bardzo silnych, niezwykłych ludzi. Warto znać, warto przeczytać.
UsuńUwielbiam Szymona Hołownie, więc pewnie sięgnę w najbliższej przyszłości po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam.
UsuńI cieszę się, że do mnie zajrzałaś :)
Koniecznie muszę poznać Hołownię z tej strony:)
OdpowiedzUsuńPolecam, to świetna książka :)
UsuńSłyszę i słyszę o tej książce, a jakoś żeby przeczytać nie mogę się zebrać :) Może w końcu mi się uda... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Zbieraj się, bo książka jest zdecydowanie tego warta :)
UsuńA do Ciebie zaglądam systematycznie :)
Cenię pana Szymona za to, że nie wstydzi się w dzisiejszych czasach mówić o Bogu. Książkę czytałam, rzeczywiście dobra jest jako "motywator" :)
OdpowiedzUsuń