Wychowałam się na
Jeżycjadzie i jest to niezaprzeczalny fakt. Dla niektórych dzieciństwo kojarzy
się z grami, kolegami z podwórka, niewinnymi bijatykami, rowerem, zabawami,
programami telewizyjnymi. Dla mnie ten cudowny, beztroski czas niezmiennie
kojarzy się z książkami, konkretniej z trzema zaczytanymi na śmierć seriami: Kronikami
Narnii, przygodami Ani Shirley i właśnie z nią – Jeżycjadą. To moje lekarstwo
na wszelkie smutki, chandry i kryzysy, mój punkt odniesienia. To właśnie tam, w
literackim Poznaniu, przy ulicy Roosevelta czuję się bezpieczna. To z
bohaterami powieści Małgorzaty Musierowicz dzieliłam się i dzielę moimi
młodzieńczymi problemami, radościami…
I nadeszła ona – „McDusia”
– najmłodsze „dziecko” ukochanej Autorki. Radosne, lecz niecierpliwe
oczekiwanie opłaciło się. Wróciłam w znane kąty i pozwoliłam otulić się ciepłem
Borejków. Chłonęłam każde słowo, śmiałam się, wzruszałam i czułam niezwykłą
miłość i życzliwość.
U Borejków znalazłam to, czego tak bardzo pragnęłam. Przyjemny chaos, wyszukany dowcip, masę uśmiechów. Zwykłe, ludzkie życie, w którym sprawą najwyższej wagi jest dobro. Było mi tak dobrze…
U Borejków znalazłam to, czego tak bardzo pragnęłam. Przyjemny chaos, wyszukany dowcip, masę uśmiechów. Zwykłe, ludzkie życie, w którym sprawą najwyższej wagi jest dobro. Było mi tak dobrze…
A kiedy uwielbiany
przeze mnie senior rodu Ignacy zaczął rzucać łacińskimi zwrotami i cytatami, a
urocza Łusia z zapałem trajkotać o języku polskim i „naszym” Adamie, przepadłam
z kretesem.
Może „McDusia” jest
inna, może gorsza, może rozczarowuje. Jednak nie mnie. Ja nie dostrzegam
żadnych wad, nie powiem ani jednego złego słowa o tej książce. Nie mogę krytykować
czegoś, co pokochałam. A „McDusię” pokochałam. Podobały mi się rozterki Laury,
nieco zmieniony, dojrzalszy Ignaś, ryży Józinek, wspomnienia o profesorze
Dmuchawcu, upominki, borejkowe Boże Narodzenie… Nawet tytułowa Magdusia
Ogorzałka ze swoim dość irytującym charakterem, szybko skradła moje serce.
Rozumiałam tą nieco zahukaną dziewczynę z miasta, nie bardzo pasującą do
hałaśliwych, poetyckich Borejków. Było pięknie, tyle powiem. Naprawdę pięknie.
Ta wyjątkowa seria
będzie zawsze obecna w moim życiu. I tak, jak nagminnie wracam do tych
początkowych części, będę wracać do „McDusi”. Mówcie sobie, co chcecie, ja wiem,
że w każdym, nawet najbardziej trudnym czasie, mogę liczyć na moich literackich
przyjaciół.
Małgorzata Musierowicz, "McDusia", wyd. Akapit - Press, 2012
***
Moi drodzy, życzę Wam cudownego Nowego Roku, przepełnionego radością i miłością. Mam nadzieję, że ziszczą się Wasze (i moje :)) literackie i te mniej literackie plany.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Niestety, nie czytałam jeszcze tego tomu Jeżycjady. Dopiero niedawno zaczęłam swoją przygodę z tą serią, więc wszystko przede mną:)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Jeżycjada - niestety - nie kojarzy mi się z czasami dzieciństwa, a to dlatego, że nikt tej serii nie podsunął mi pod nos tak, że zaczęłabym ją czytać. Nie udało się w dzieciństwie, ale w końcu nic straconego - może teraz, niedługo uda mi się poznać całą, z pewnością niezwykłą historię, opisaną w Jeżycjadzie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia i również życzę, aby spełniły się wszystkie Twoje (książkowe) marzenia.
Tak pięknie i od serca napisałaś o Jeżycjadzie, a przede wszystkim o Borejkach. Ja zakochałam się właśnie w rodzinnej atmosferze domo Borejków. Niestety swoją przygodę z Jeżycjadą zaczęłam dość późno - już będąc na studiach. Zaraziła mnie tą miłością moja koleżanka, a ja zaraziłam moją babcię. Sama byłam zdziwiona jak ta prawie osiemdziesięcioletnia wtedy zamiłowana czytelniczka wprost zaczytywała się powieściami pani Musierowicz. Ta seria ma coś w sobie, że przyciąga zarówno młodszych jak i starszych wiekiem czytelników.
OdpowiedzUsuńNie czytałam ostatnich tomów Jeżycjady i postanowiłam sobie, że powrócę do niej w przyszłym roku. To takie moje małe noworoczne postanowienie.
Jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Czytałam "Szóstą klepkę" i od tego czasu uwielbiam klimat, który gości w Jeżycjadzie, mam zamiar sięgnąć po inne części. Muszę jeszcze dodać, że świetnie napisałaś o "McDusi", tak ciepło i uroczo ;).
OdpowiedzUsuńRównież życzę ci szczęśliwego Nowego Roku i abyś trafiała na same literckie perełki.
najlepsze podsumowanie całej Jeżycjady, jakie widziałam!
OdpowiedzUsuńkocham wszystkie tomy, jednak te pierwsze w szczególności - znam je prawie na pamięć!
kilka byłam przeziębiona. usłyszałam jak moja mama mówi przez telefon do babci, że "leżę zapyziała w łóżku". przez kilka pokoi krzyknęłam "no no, tylko nie zapyziała!", na co moja mama "cicho, panie Juliuszu!" ;D miłość do Jeżycjady odziedziczyłam chyba po niej :))
Jeżycjadę uwielbiam jednak "McDusię" nadal mam przed sobą. Również życzę szczęśliwego Nowego Roku i żebyś miała okazje czytać same ciekawe książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wspaniałego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńDo McDusi zostalo mi jakies 15 tomow, ale milo czytac, ze i ten ostatni nie rozczarowuje.
Miałam szepnąć słówko, ale jeśli szepnę, to będzie tylko krótkie: zgadzam się z tym co napisałaś. A jeśli zacznę gadać to nowy rok powitasz przytłoczona moją gadaniną. Bo ja o Jeżycjadzie mogę godzinami, panie tego.;)
OdpowiedzUsuńPS. Prosimy uprzejmie do poczty zajrzeć.
PS2. Nowy rok na pewno będzie dobry. Wiem to:)
Moje dzieciństwo kojarzy mi się podobnie jak Tobie, pomijając Narnię. L.M. Montgomery i M. Musierowicz to moje dwie ulubione autorki. Dlatego też nico boję się czytać McDcusię, ponieważ boję się rozczarować, boję się, że już nie poczuję tej atmosfery i "magii". Ale pewnie w końcu się przemogę :)
OdpowiedzUsuńMusierowicz jest jedną z moich ulubionych pisarek. :) Uwielbiam jej książki. Nad każdą częścią "Jeżycjady" roztacza ona ciepłą, rodzinną atmosferę. Muszę nadrobić zaległość i w końcu przeczytać "McDusię".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Faktycznie dużo ludzi krytykuje "McDusię", ale ja tak kocham Jeżycjadę, Borejków i cała gromadę pozostałych bohaterów, że tak jak Ty, nie jestem w stanie źle jej ocenić. To jest po prostu KSIĄŻKOWA MIŁOŚĆ.
OdpowiedzUsuń