wtorek, 1 stycznia 2013

Zauroczona Śródziemiem


(Uwaga! To nie jest recenzja, ani klasyczna opinia. To nie jest przemyślany post. To nie jest konstruktywny, konkretny tekst.)

Popełniłam coś w rodzaju kulturalnego świętokradztwa i poszłam do kina. Nie czytając książki. Mowa tu oczywiście o Hobbicie, który cieszy się ogromną popularnością. Nie mogę porównywać dzieła Petera Jacksona z dziełem J. R. R. Tolkiena i nie wiem, jak odebrałabym film po uprzednim zapoznaniu się z powieścią, jednak podobało mi się. Bardzo. 

Cały obraz jest niezwykle przyjemny w odbiorze, wizualnie jest prawie bez zastrzeżeń. Piękne krajobrazy, genialne kostiumy (Nora hobbita to prawdziwe cudeńko. Sama chciałabym tam zamieszkać!), krótko mówiąc: nic dodać, nic ująć. Jedynym mankamentem może być to, że gobliny wyglądają prawie jak orkowie.

Na pochwałę zasługuje też gra aktorska -
 realistyczna, z wyczuciem i pasją. Od pierwszych minut zapałałam sympatią do Bilba (wybór Martina Freemana do tej roli był absolutnym strzałem w dziesiątkę), jak i do krasnoludów. Jednak moim faworytem jest Gandalf (ŚWIETNY!). 

Film trzyma w napięciu i mimo że jest dość długi, nie nuży się. Szkoda tylko, że to dopiero pierwsza część, a na drugą trzeba czekać cały rok...

Słowem: świetnie się bawiłam. Humor, efekty specjalne, aktorzy, zapierające dech w piersiach widoki - to tylko niektóre z atutów obrazu Jacksona. Nie jest to może kino wysokich lotów, lecz nie zmienia to faktu, że "Hobbita" po prostu warto zobaczyć. Nie szukać niezgodności z książką, czy błędów, ale dać się porwać magii Śródziemia.

Najlepsze zazwyczaj zostawia się na koniec. A najlepsza (opinia czysto subiektywna) była... MUZYKA! Rewelacyjna, doskonała, wspaniała! Chylę czoła przed kompozytorem - Howardem Shore. Zresztą sami posłuchajcie...

Wersja dla zapracowanych:


Wersja prawie dwugodzinna: http://www.youtube.com/watch?v=CuBWqdSk_GA

Pieśń krasnoludów, którą nieustannie śpiewam ku rozpaczy mojej rodziny :D :


I piosenka kończąca film:

Teraz pozostaje mi tylko rzucić się na książkę. I poznać Władcę Pierścieni. :)

12 komentarzy:

  1. Hobitta czytałam, a film koniecznie muszę zoabczyć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio obejrzałam i również bardzo mi się podobał:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmu nie oglądałam, ale planuję wybrać się do kina, chociaż podobnie jak Ty książki nie czytałam. To znaczy zaczęłam, ale wyszło jak wyszło... Utknęłam gdzieś na sześćdziesiątej stronie. Może za łatwo się poddałam, ale ta książka była dla mnie bardzo ciężka do przebrnięcia. Było to już jakiś czas temu, więc zamierzam zrobić drugie podejście i przy okazji przeczytać następne części. Nie wiem tylko czy po filmie, czy przed... Przed pewnie mi się nie uda, no nic szkoda.
    W każdym razie skoro film polecasz to muszę się wybrać do kina:)

    PS. Muzyka rzeczywiście cudowna! Uwielbiam muzykę filmową:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja przed obejrzeniem filmu zamierzam przeczytać książkę ;) Kiedyś obejrzałam ekranizację jako pierwszą i żałowałam :P
    Szczęśliwego Nowego Roku :D Ciekawy post ;)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. za książkę biorę się już dziś, a film może obejrzę w tym tygodniu. fajne przemyślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam jedno podejście do Tolkiena.
    Nie udało się, ale będę próbować dalej. Kiedyś. :)

    A na Hobbita z chęcią bym się wybrała!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hobbita nie czytałam, ale o filmie już słyszałam tyle pozytywnych relacji, że mam na niego ogromną chętkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam "Władcę pierścieni" zarówno w wersji filmowej jak i papierowej, dlatego wstyd by było gdybym "Hobbita" nie obejrzała, zwłasza, że film zbiera tak wiele pozytywnych recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wielką chęć na "Hobbita".

    Zapraszam na konkurs!
    Do wygrania hit ostatnich tygodni: książka "Ostatnia Spowiedź":)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach dziś idę do kina i będę się zachwycać :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Scena, w której krasnoludy śpiewają swą nostalgiczną pieśn to jedna z moich dwóch ulubionych. Druga to rozmowa Bilba z Gollumem. Magiczny film.

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę czytałam, więc do kina poszłam z mieszanymi uczuciami, zwłaszcza że cieniutka książka została podzielona aż na trzy części. Ale się nie zawiodłam :) Reżyser i aktorzy wykonali kawał naprawdę świetnej roboty, i mimo że akcja jest bardzo rozciągnięta, to równoważą to piękne krajobrazy. Przyznam, że trochę bałam się, jaka muzyka zostanie napisana do ukochanej przeze mnie pieśni krasnoludów, jednak nie zawiodłam się po raz drugi- pasuje tak doskonale, jakby sam Tolkien ją wymyślił :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga