poniedziałek, 4 lutego 2013

Na barykady!


Już dawno nie miałam okazji, by obejrzeć tak piękny film. Jestem oszołomiona, w oczach ciągle błyszczą się łzy. Absolutnie cudowny, poruszający najmniej wrażliwe kawałeczki duszy.
Już jestem w domu, już siedzę w domowych kapciach przed komputerem. A we mnie ciągle obrazy, obrazy, obrazy. I ta muzyka... 
I niech mi ktoś jeszcze powie, że teraz nie robią dobrych filmów...

29 komentarzy:

  1. W moich oczach tez blyszcza lzy, ale rozpaczy, ze jeszcze tego filmu nie widzialam. Moze niedlugo mi sie uda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się uda. A wtedy będziesz szlochać, chyba że jesteś wyjątkowo twarda. Nawet starsi panowie siedzieli z chusteczkami, a ja przepłakałam prawie cały film :))

      Usuń
  2. Też byłem zachwycony, mimo że nie do końca lubię tego typu filmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja musicale bardzo lubię, ale w tym... Ach, wszystko jest doskonałe :)

      Usuń
  3. mnie też się podobał i obejrze jeszcze raz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę! Także obejrzałabym jeszcze raz :)

      Usuń
  4. Scenografia, kostiumy i zdięcia wybitne, gra aktorska na wysokim poziomie, muzyka świetna...ale Russell Crowe jako piosenkarz? hmmmm... dziwnie mi z tym :/ Jednak ogólnie film bardzo dobry, choć krytycy go troszkę zadeptali ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Wy macie od tego Russela? :P On mi się ogromnie podobał, naprawdę. Grał doskonale, a śpiewał też nie najgorzej - bardzo podobały mi się jego partie.
      http://www.youtube.com/watch?v=nfoCluXnzDQ - Choćby tutaj albo tu: http://www.youtube.com/watch?v=01GPKSYsduQ
      Jak śpiewa, mam dreszcze :) (Poza tym bardzo realistycznie to brzmi. Chyba nagrywanie piosenek na żywo było dobrym pomysłem :))
      Wszystko świetne, tyle na ten temat! :D

      Usuń
  5. Polecam "Annę Kareninę" z Keirą Knightley - jest jeszcze lepsza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...ja bym się kłóciła :)

      Usuń
    2. Właśnie, właśnie! Utknęłam gdzieś w połowie tego filmu. Jakoś nie przypadł mi do gustu. Wściekam się na aktorów, którzy w ogóle nie pasują, te udziwnienia z teatrem wydają mi się całkiem bez sensu. W ogóle film jest jakby mocno spłycony. Książka jest genialna, film - nie bardzo.
      (Jedynie balowa sukienka Kitty bardzo mi się podoba, choć powinna być różowa :P A, i Jude Law jako Karenin :))

      Usuń
    3. Może dlatego, że "Annę..." czytałaś, a "Nędzników" nie?;)

      Usuń
    4. Mery, możliwe. Gdybym nie czytała, nie przeszkadzaliby mi aktorzy. (Ale jak mogli z chudziutkiej Keiry zrobić czarnowłosą, pulchną Annę?! Nawet jej zachowanie mi nie pasuje, ruchy, mimika twarzy... Nie, kompletnie nie to). Ale! Myślę, że już na samym początku pogubiłabym się w fabule. Wszystko zmienia się bardzo szybko i jest takie... No nie wiem, dziwne. I chyba nie spodobałby mi się film, w którym pokazany jest praktycznie sam romans, i to romans zupełnie bez miłości (w moim mniemaniu) a jedynie wypełniony pożądaniem.
      Dobra, może staroświecka jestem.

      Usuń
    5. ja ani "Anny..." ani "Nędzników" nie czytałam, dlatego mam czysto subiektywne spojrzenie, jeżeli chodzi o porównania z oryginałami. Keira genialnie wykreowała postać kobiety słabej psychicznie i rozdartej pomiędzy tym czego pragnie, a tym co jej wypada. Natomiast musical z "Nędzników" to dla mnie leciutkie przegięcie pały, ale film mi się podobał i tak - tyle że ciut mniej niż "Anna Karenina".

      Usuń
    6. tak czy siak, popieram z całego serca tego typu eksperymenty ;) nigdy nie wiadomo, kiedy z przypadku powstanie wielkie dzieło i początek nowego trendu :)

      Usuń
  6. Wybieram się, wybieram. Film zapowiada się doskonale!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz równie zachwycona :)

      Usuń
  7. Niestety, nie miałam okazji obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokładnie - rewelacyjny, świetna muzyka i to nieprawda, że już nie ma dobrych filmów (chociaż rzeczywiście należą one do rzadkości) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby jeszcze dostał te 8 Oscarów, haha. Wspaniały film, z chęcią poszłabym jeszcze raz :)

      Usuń
  9. Muszę obejrzeć! Muszę też sama zacząć pisać o filmach, bo mam w sobie niezliczoną ilość emocji po obejrzeniu niektórych produkcji, a nie mam z kim się nimi podzielić. Teraz wiem, że Les miserables przyciąga nie tylko plakatem. I że nie zawiodę się, kiedy go zobaczę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią będę czytać Twoje opinie o filmach :)

      Usuń
  10. Zazdrość x 5 ;d Starsznie chcę obejrzeć ten film, z tym, że mieszkam w małym mieście u nas jeszcze nie grają :(( Mam jednak nadzieję, ze obejrzę w najbliższym czasie.

    http://youtu.be/FzMUBf27_ng

    OdpowiedzUsuń
  11. Obejrzę na pewno, bo dużo osób zachwala. Zresztą obejrzałabym dla samej Hathaway, bo jestem ciekawa za co dostała Złotego Globa i jej wykonania piosenki ,,I dreamed a dream". :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Napisałaś tylko kilka słów, a czuję się przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A książkę droga Kinga przeczytała? :-)
    Jeśli nie, to bardzo polecam! Tysiąc razy większe emocje niż film (:

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga