piątek, 6 września 2013

Ten, Którego Imienia Od Dawna Tu Nie Wymawiano, czyli stos.

O wakacjach było, o przeciętnym posiadaczu bloga też było. A co robi przeciętny licealista? Otóż, ze smutkiem stwierdzam, iż wyżej wymieniony osobnik jest zajęty zamartwianiem się. Myśli, przeżywa, załamuje ręce, wyrywa włosy z głowy, chodzi na dotleniające spacerki (by nazwy aminokwasów szybciej wchodziły do głowy), wlewa w siebie niewyobrażalne ilości herbaty zielonej (bo podobno pobudza) i roztacza wokół siebie aurę przygnębienia. A jakby tego było mało, ciągle słyszy wokół siebie głosy, które ostrzegają przed tym strasznym na m. Albo nawołują. Odczytują potrzebne zagadnienia. Polecają podręczniki. Wymieniają zadania, które kiedyś się pojawiły lub na pewno się pojawią (mamy w szkole jasnowidzów, którzy słowo na m sobie wręcz upodobali).
Przeciętny licealista, który zarazem jest przeciętnym posiadaczem bloga ma jeszcze gorzej. Bo tym posiadaczem powoli przestaje być. A w ramach wmawiania sobie, że nic się nie zmieniło i codzienna egzystencja wcale nie składa się z nieustannego krzywienia kręgosłupa, wędruje po bibliotekach. Po księgarniach też. Do biblioteczek koleżanek też czasem zajrzy.

Wynik wędrówek wcale zadowalający. Ułożony w stos, a raczej w dwa. Miły, cieszący oczy. I choć składowych nie jest ogromnie dużo, to przy moim ostatnim tempie czytania, książek przyjemnych i dających się czytać bez użycia silnej woli, starczy mi na pół roku.


Na samej górze "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa", czyli odpędzanie stresów po tolkienowsku. I "Hobbit" wywołujący uśmiech, bo kiedyś na półce musiał się znaleźć. Następnie "Służące", które prześladowały mnie od dawna, a fakt, że posiadam film jeszcze bardziej umotywował wybór. A że jest to prezent... Jeszcze bardziej cieszy. "Dziennik" Anne Frank znać trzeba. A ja nie tylko jestem tego świadoma, jestem także ogromnie szczęśliwa, że tak ważną książkę posiadam. Czekam tylko na odpowiednią chwilę. "Dobre dziecko" przeczytałam, przetrawiłam i nie szepnę ani słowa. "Sunset Park" wcale nie miał się tu znaleźć, ale raduje serce, stojąc na półce. Pod nim znajduje się "Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy", coś, co chciałam poznać, a co dostałam od miłej Blair. Na dziwnych warunkach. Następnie perełka, wygrzebana w bibliotece, w zbiorze książek do przygarnięcia - "Udręka i ekstaza" - bardzo, bardzo chciałam mieć!
Zbiorek obok to książki biblioteczne. A w nim skrócone powieści po angielsku (bardzo przydatna i przyjemna rzecz), pani Cherezińska pięknie opowiadająca ("Saga Sigrun"), już zjedzone "Śniadanie u Tiffany'ego", "Emma" planowana od dawna, Rudowłosa Wariatka (czyli mistrzyni w poprawianiu humoru) i bardzo ważna książki, czyli "Mistrz i Małgorzata" (katalizator -> wybieram się na spektakl!).

Idę więc korzystać z uroków weekendu. Ach, weekend w roku szkolnym to jakaś magia!

15 komentarzy:

  1. Współczuję, ja już mam to wszystko za sobą i korzystam z przywilejów studenta. ;D
    Czytałam tylko ,,Hobbita", więc czekam na recenzje pozostałych książek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy miesiące wakacji... Aż zazdrość bierze :D

      Usuń
  2. Koniecznie przeczytaj "Mistrza i Małgorzatę", jest genialny :3 Tolkien- jak najbardziej :) A w której klasie jesteś, przeciętna licealistko? Bo ja dopiero zaczynam, a już straszą słowem na m :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam, podoba się. Choć ja już zaczęłam większość z tych książek, więc nie wiem, kiedy skończę :p
      Jestem w klasie drugiej, Wiko. Zaczęły się rozszerzenia i ogólnie ostra jazda, słowo na m nie schodzi z ust i nauczycieli, i uczniów. Przy tym pierwsza klasa wydaje mi się miła i przyjemna (a jeszcze rok temu mówiłam, że jest okropna), ale zdecydowanie nudniejsza. Teraz uczę się tego, czego chciałam, mam mało przedmiotów i raczej je lubię :)
      A na jakim profilu jesteś?

      Usuń
  3. Ja jestem na tym etapie, że straszą mnie testem gimnazjalnym. Niby lepsze to niż coś na m, ale jednak :D "Sunset park" i u mnie czeka na swoją kolej, mam nadzieję, że się nie zawiedziemy. Miłego czytania i czasu, nie tylko przeznaczonego na naukę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najlepsze jest to, że ten egzamin nie jest do niczego potrzebny :D
      Dzięki!

      Usuń
  4. Ja dopiero zaczęłam gimnazjum, więc jak na razie nie mam się czym martwić. :-D

    Nie widzę tutaj nic dla siebie, no chyba że "Śniadanie u Tiffany'ego". Fajna książka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba że egzaminem gimnazjalnym :DD Zazdroszczę, gimnazjum to fajny czas.
      "Śniadanie u Tiffany'ego" bardzo polecam. To raczej nowelka niż powieść, warto przeczytać.

      Usuń
  5. "Śniadanie u Tiffaniego" *.* Film już za mną, jednak na książkę nie mogę trafić w bibliotece. Będę musiała próbować dalej. "Emma" dosyć fajna, jednak po dłuższym czytaniu nieco nużąca. Bardziej podobała mi się "Duma i uprzedzenie".
    Czemu nic nie powiesz o "Dobrym dziecku"?! Teraz to już w ogóle jestem ciekawa twojej opinii na jej temat! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też najpierw obejrzałam film. A później, gdy już czytałam, przed oczami ciągle miałam Audrey :D
      Na swój egzemplarz biblioteczny też długo czekałam. W żadnej filii nie ma tej książki, a główna byłą zamknięta przez wakacje.
      O "Dobrym dziecku" nie powiem, bo za bardzo nie mam co. Budzi we mnie sprzeczne uczucia. Ale tobie powiem na uszko, że jest dobra, możesz czytać, polecam :D

      Usuń
  6. To na m w szkole też słyszę.. też znam takich jasnowidzów i też.. zaglądam do wszystkich możliwych bibliotek, bo może coś upoluję.. ech.. przeciętny licealista ma przechlapane..!
    Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy" "Emmę" i "sniadanie u Tiffanego" chętnie bym Ci podkradła..
    No nic.. pozostaje mi tylko życzyć miłego czytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ciężkie życie licealisty.
      Podkradaj, proszę bardzo, ładne książki chcesz kraść :)
      Dzięki!

      Usuń
  7. Lubię twojego stosa. To nie tajemnica, że wszystkie książki albo czytałam i bardzo lubię, albo przeczytać chcę. Tylko Cherezińska w takich niewyraźnych planach. Na razie porwę się na najbardziej moje klimaty, czyli osławiony "Legion". No i "Emma" - nigdy nie mogłam za daleko przebrnąć, jeśli o nią chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam stąd Hobbita, znam Mistrza i Małgorzatę, znam Emmę. Kocham Bułhakowa, na dwóch pozostałych się zawiodłam.

    Swoją drogą masz świetne wydanie, mój polonista z elo je mocno chwalił. Czasem do niego wracam, żeby zobaczyć, jak wielką robotę cenzura zrobiła (stety niestety bardzo porządnie).

    OdpowiedzUsuń
  9. "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa" również na moim stosiku :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga