środa, 16 stycznia 2013

"Anna Karenina"



Dzięki Ci, Boże, za takich pisarzy! – zawołałam z zachwytem, ale i żalem w niebieskich oczach, zamykając delikatnie książkę. Przez chwilę wahałam się, czy nie porwać się na desperacki krok i nie zacząć wszystkiego od początku. Od tego nieco irracjonalnego czynu odciągnęło mnie tylko to, że kochane niziołki (Frodo i kompania) były w wielkim niebezpieczeństwie, a Gandalf gdzieś zniknął!

Tak, jestem z tych, co dali się porwać szumowi medialnemu, zapragnęli obejrzeć „Annę Kareninę” w nowej odsłonie i wyprosili u hojnego Mikołaja dzieło Tołstoja.
Doczekałam się i opasłe tomisko ozdobione filmową okładką znalazło się na mojej półce.
Zaczęłam czytać. 

Powoli odnajduję się w dziwacznym, lecz urzekającym świecie dziewiętnastowiecznej Rosji. Autor z wielką swobodą i wprawą wprowadza mnie w ciasne kręgi elit społecznych, a także pokazuje mi proste życie chłopstwa. Ja próbuję wyłapać wszystkie niuanse. Z otwartymi oczyma napawam się wszelakimi cudownościami. Rzucam nieśmiałe spojrzenia, subtelnie się uśmiecham, uczę się, z zainteresowaniem słucham ploteczek. Księżna to, księżniczka tamto, hrabia plecie androny, opera była piękna…

Trach!

Życie w carskiej Rosji nie jest sielanką. Tołstoj nadal zachwyca, lecz ja wariuję z niepokoju. Wroński doprowadza mnie do szewskiej pasji, poczynania Anny mnie zdumiewają, Obłońskiego najchętniej bym zbluzgała, przez Dolly serce mi się kraja, żal mi drogiego Lewina, zaczynam współczuć miłej Kitty… Tyle ludzi, tyle emocji, tyle fałszu. Życie tu to teatr, jesteśmy na scenie, gramy.

Układam sobie wszystko w głowie. Tego lubię, tego nie lubię. Denerwuję się bardziej niż na najważniejszym meczu piłkarskim z Polską w roli głównej. Tupię ze wściekłości, załamuję ręce i… ciągle jestem pełna podziwu. Piękne opisy przywracają mi spokój. Jadę na wieś, wyzbywam się niepotrzebnych emocji. Odpoczywam, a Tołstoj wciąż opowiada…

Trach!

Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Moje uczucia wpadają ze skrajności w skrajność. Anna się przyznaje, Karenin przeżywa, ja nie wiem, co robić. Potępiać, nie potępiać?
Znów wieś. Cisza, spokój. Pracuję, przysłuchuję się dyskusjom. Polityka, społeczeństwo, gospodarka. Na pierwszy rzut oka nieciekawe, ale mój przewodnik waży każde słowo, wszystko jest potrzebne, wszystko ma sens.

Lewin, Kitty. Pląsam w tańcu radości. Oni się cieszą, oni cierpią. Co za świat. Czy dobrze wybrali?
Dalej płynę, dalej się przyglądam, dalej czytam. Ciągle trwam w dziwnej euforii, emocje we mnie buzują, chodzę jak w transie, przypominam sobie minione wydarzenia. Próbuje oceniać, lecz jak oceniać tak złożone postacie? Wszystko jest szare, nie ma czerni, nie ma bieli. Układam te puzzle, tak trudne, tak wymagające, tak piękne.

Uczucia nadal się zmieniają, nie mogę znieść Kareniny, Wroński irytuje mnie jakby mniej. Ciągle krążę wśród elit, bywam na salonach. Ta podróż staje się coraz bardziej wciągająca. Przyzwyczajam się do codziennego widoku Rosji, chwalę mojego doskonałego przewodnika.

Trach!

Już prawie koniec. On rozpacza, ona może gdzieś tam jest. Dobrze, niedobrze?
Tak, Lewinie, tak, jesteś już blisko! Jeszcze krok! – krzyczę pełna entuzjazmu. I…
Koniec. Tołstoj już się żegna, jak kłaniam się przed nim z nabożnym podziwem i uwielbieniem.
Dziękuję – wykrztuszam, hamując łzy.


Lew Tołstoj, "Anna Karenina", Znak 2012,  tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna

30 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu Twojej recenzji, aż załuję, że nie znam jeszcze tej książki. Skoro wzbudza tyle róznych emocji i do tego jest interesująca, to muszę muszę ją przeczytać! A na ekranizację z Keirą też mam ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta książka jest wspaniała. Wiesz, na początku bardzo chciałam obejrzeć ekranizację, ale teraz jakby mi przeszło. Nasłuchałam się wielu negatywnych opinii.

      Usuń
  2. Świetna recenzja! Film widziałam, książki niestety nie miałam przyjemności czytać, ale na pewno to zrobię..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Książka jest na pewno warta przeczytania. To klasyka, bez dwóch zdań.

      Usuń
  3. Jak cudownie opisałaś swoją przygodę z "Anną Kareniną"... Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że MUSZĘ wypożyczyć tę książkę w bibliotece. Koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Takie komentarze bardzo mnie cieszą, bo lubię, jak ktoś sięga po książkę z moją małą pomocą. :)

      Usuń
  4. Czytałam, raz tak porządnie, a drugi przeglądnęłam na studia, bardzo mi się podobała;) Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam, mam, mam. Tylko to przychodzi mi na myśl. I jak się odkopię z najbliższych stosisk, bo inaczej nie można ich nazwać, to zabieram się za Tołstoja, mam nadzieję że do Wielkanocy zdążę, bo korci mnie niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam ją czytać w lutym, ale nie wytrzymałam i zabrałam się za nią wraz z nowym rokiem. Wspaniała książka, ale trzeba na nią poświęcić trochę czasu.

      Usuń
  6. Naprawdę świetna recenzja :) Czytało się mi ją jak tobie Tołstoja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komplement chyba trochę na wyrost, ale bardzo dziękuję :)

      Usuń
  7. Mam ja półce, w końcu muszę się za nią zabrać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie będziesz żałować, Tosko. Mnie się czytało wyśmienicie, piękna książka.

      Usuń
  8. Czytałam i również byłam pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki jeszcze nie czytałam, ale mam w planach.
    PS Piękna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam jeszcze nie czytałam i co więcej, nie mam na razie ochoty (co można czytać tylko w jeden sposób: gdzieś za miesiąc będę baaardzo chciała ją poznać). Jednak że się podobała - nie dziwię się;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy za miesiąc, czy za dwa, pamiętaj, że ja baaardzo polecam. I jestem przekonana, że ją polubisz.

      (Swoją drogą, może to okropne, ale ciągle ją porównywałam do "Przeminęło z wiatrem". ;p)

      Usuń
    2. Na kolejne PzW nie jestem gotowa, jeszcze po tamtym mi smutno. I chociaż chciałabym wrócić, to mi szkoda. Gdzie te czasy, gdy każda historia miłosna kończyła się happy endem?;)

      PS. Mam zaszczyt zaprosić... i te sprawy: http://kraina-andersena.blogspot.com/2013/01/the-versatile-blogger-czyli-troche-o.html

      Usuń
  11. Oba tomy czekają na mnie na półce, ale w wydaniu starym. Po Twojej recenzji nie mogę się doczekać, kiedy zacznę tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz jak Ci zazdroszczę tej książki:) Koniecznie muszę mieć własny egzemplarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :p I dlatego życzę Ci, byś ten własny egzemplarz zdobyła.

      Usuń
  13. Anna Karenina ma praktycznie same pozytywne opinie, więc muszę po nią sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo "Anna Karenina" to klasyka! Tylko na nią też trzeba mieć nastrój, bo to nie jest książka "do połknięcia" ot tak. :)

      Usuń
  14. Wspaniała recenzja, chciałabym poznać tę książkę, ale chyba jeszcze nie w najbliższej przyszłości :)
    Ładnie tu u Ciebie, miło, piszesz świetnie; ja często zaglądam i się zachwycam, tylko coś skomentować zapomnę :)
    Chciałam to nadrobić i wyróżnić Cię w zabawie Versatile Blogger. Dołącz, jeśli masz ochotę :) killevippen.blogspot.com/2013/01/versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję bardzo! Miło mi Ciebie gościć u siebie, tak jak każdą inną odwiedzającą Tulipanową Biblioteczkę osóbkę :)
      Książka jest świetna, ale trzeba na nią mieć ochotę. Bo może wydać się nieco "ciężka" :)

      Usuń
  15. Ciekawa recenzja. Sama z chęcią przeczytałabym tę książkę, tylko tak jakoś się zabieram do tego od złej strony... Obejrzałam już dwie wersje filmowe "Anny Kareniny" i żadna z nich nie urzekła mnie na 100% i tak jakoś mam te same obawy co do książki, że jednak mnie ona rozczaruje. Wszystko przez to kino! 8)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga