niedziela, 6 stycznia 2013

"Kościół dla średnio zaawansowanych"




Kościół. A cóż to takiego jest Kościół? Przepyszny budynek ociekający złotem, babcie nabożnie śpiewające nudne pieśni, irytujący mężczyźni w czerni, zakonnice umartwiające się na swoje własne życzenie?

Myślisz tak?

Och, współczuję Ci ogromnie. Lecz nie będę Cię pocieszać, mówić, że to przecież nie Twoja wina, to ktoś niedobry wtłoczył Ci do głowy takie wierutne bzdury… O, naiwności! Do biblioteki, księgarni, koleżanki! Tylko pędem!
Jest taki człowiek, który może Ci pomóc. Człowiek, który tłumaczy kościelne niuanse na… ludzki, który uświadamia, że Kościół to poważna i wielce szacowna instytucja, licząca sobie już 2000 lat! Tak, mój drogi. A co więcej: ten Kościół można polubić, naprawdę.
Człowiek ten nazywa się Szymon Hołownia, a ja spragniona dobrej, sympatycznej, katolickiej literatury sięgnęłam po jego pierwszą książkę. Książka ta ma formę słownika, z którego możemy dowiedzieć się (między innymi, oczywiście), czym jest antyfona, o co chodzi z Matką Boską Elektryczną lub czy jest coś takiego jak „rozwód kościelny” (dla ciekawych a leniwych odpowiadam: nie ma). 

Ta książka jest dla tych, którzy z Kościołem niespecjalnie są związani, ale wykazują jakiekolwiek zainteresowanie (w końcu zadeklarowany ateista nie będzie tego czytał, tak jak ja nie zacznę nagle czytać wątpliwych dzieł Dawkinsa, czy ezoterycznych bredni). Ludzie bardziej zaangażowani religijnie mogą się zirytować, bo Hołownia omawia kwestie raczej oczywiste. Jednak ja świetnie się bawiłam. Mimo, że wiem, czym różni się nabożeństwo od mszy świętej, odróżniam dominikanów od jezuitów, a biskupa od prałata, czytałam z wielką radością. Ba! Chłonęłam tę książkę! Co więcej, upewniłam się, że Hołownia umie pisać i robi to z sensem. Nie stroni od ironii, czy humoru, nie boi się wyrażać swojego zdania, ale przy tym potrafi zainteresować każdego czytelnika. 

No i na co jeszcze czekasz?! Do biblioteki, marsz!


Szymon Hołownia, "Kościół dla średnio zaawansowanych", Znak, 2010




23 komentarze:

  1. Nie dla mnie, jestem ateistką. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam inną książkę tego autora ,,Bóg. Życie i twórczość", ale jakoś niezbyt mi się podobała. Może kiedyś odważę się ponownie zaryzykować i przeczytam ,,Kościół dla średnio zaawansowanych".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie słyszałam wiele głosów, że "Bóg. Życie i twórczość" jest jedną z najgorszych albo najgorszą książką Hołowni. Na razie czeka na swoją kolej, więc nie mam zdania na temat tej książki. Na pierwsze spotkanie z Hołownią polecam "Monopol na zbawienie" :)

      Usuń
  3. Lubię Szymona i jego książki. Tej jeszcze nie czytałam, ale jakoś do niej mnie nie ciągnie. Najbardziej do gustu przypadła mi: "Ludzie na walizkach. Nowe historie". Na półce już czeka najnowsza książka Hołowni, a na "Kościół..." pewnie kiedyś przyjdzie czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię "Ludzi na walizkach". Mądra książka.
      Na mnie też czeka najnowsza książka Hołowni, ale sądząc z mojej niezwykłej umiejętności marnowania czasu oraz sprowadzania do domu ogromnych stosów książek, jeszcze sobie dość długo poczeka. ;)

      Usuń
  4. Jestem zachęcona do książek Hołowni przez moją ciocię,która wprost za nim przepada. Tylko jakoś nie mogę się za nie zabrać - wiadomo pożyczone od cioci mogą poleżeć i poczekać na swoją kolej.
    Twoja recenzja bardzo mi się spodobała więc może wreszcie skuszę się na jakąś jego książkę by się osobiście przekonać czy jego pióro jest dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pióro jest dobre, naprawdę :) Choć od "Kościoła..." bardziej polecam "Monopol na zbawienie" albo "Ludzi na walizkach".

      Usuń
  5. Czytałam dwie książki Pana Szymona, ale do tej mnie nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Musze zabrać się za Hołownię, koniecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie bym się z nią zapoznała, wiele dobrego o niej słyszałam, i nie ukrywam że jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Często sięgam po książki Szymona Hołowni. Mam na półce "Monopol na zbawienie" do którego często zaglądam, a z mojej osiedlowej biblioteki wielokrotnie wypożyczałam "Tabletki z krzyżykiem". "Kościoła dla średnio zaawansowanych" nie miałam jeszcze okazji czytać, jednak wiem, że to tylko kwestia czasu, ponieważ mam ogromną ochotę na tę publikację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także mam na półce "Monopol na zbawienie", który bardzo lubię :) Jest zdecydowanie lepszy od "Kościoła...". Na "Tabletki z krzyżykiem" mam ochotę, jednak w mojej bibliotece nie ma tej książki.

      Usuń
  9. Nie czytałam jeszcze nic Szymona Hołowni ale ... biegnę do biblioteki, bo chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię Hołownię za jego język, ludzkie podejście i odrobinę dystansu :) Po książkę chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. może kiedyś... Jak napisze coś z Prokopem do spółki ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Od jakiegoś czasu mam "chrapkę" na książki Hołowni. Zdaje się, że ten pan dobrze pisze, a i o sprawach całkiem ważnych. MUST READ! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pisze dobrze. Sprawnie posługuję się językiem polskim i czyta się go naprawdę przyjemnie :)

      Usuń
  13. A ja cóż mam powiedzieć... Nie mam zdania. Jestem wierząca. Pana Hołowni nie czytałam. I chyba nie mam ochoty. Przynajmniej na razie, czeka na mnie tyle książek całkowicie innego typu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to nie jest literatura wysokich lotów. Mnie Hołownia odstresowuje, sprawia, że się uśmiecham. A przy okazji czegoś się dowiaduję z jego książek. Bo przecież o "swoim" Kościele jakieś pojęcie trzeba mieć, a nie zawsze mam ochotę na lekturę KKK.

      Usuń
  14. Zdecydowanie warto przeczytać :) chociaż "Tabletki z krzyżykiem" podobały mi się bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Musze przeczytać :) do tej pory myslałam że tak naprawdę książka Hołowni jest nudna i egzaltowana :) ale po Twojej recenzji zmieniam zdanie :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga