czwartek, 8 sierpnia 2013

Co ogląda przeciętny posiadacz bloga (zwany Kingą) w wakacje?

Przeciętny posiadacz bloga jest człowiekiem niezwykle zabieganym, wiecznie zajętym i borykającym się z deficytem czasu. Szczególnie w wakacje. No cóż, książki się same nie przeczytają, filmy się same nie obejrzą, teksty się same nie napiszą. Na jakiekolwiek wczasy (lub obóz, lub inną kolonię) też by się przydało pojechać. Do tego dochodzą problemy z wyborem książki, czy filmu, upał atakuje szare komórki i przeciętny posiadacz bloga musi w pocie czoła opędzać się od nieznośnych osobników, które próbują zawłaszczyć sobie jego bezcenny wolny czas. A jeśli nasz posiadacz jest w wieku szkolnym, z niepokojem spogląda na kalendarz i parzy sobie ziółka na uspokojenie. Ciężkie jest życie przeciętnego posiadacza bloga, ot co.

Sposób na przeżycie jest prosty – czytać się nie da (bo nie da się myśleć, a do głupawych historyjek lepiej się nie zniżać), pisać się nie da (jak widać), oglądać ambitnego kina też się nie da (to samo co przy czytaniu), pozostaje więc oglądanie filmów stricte rozrywkowych. A że przeciętny posiadacz bloga jest człowiekiem nieprzeciętnym, oczytanym i inteligentnym, nuta refleksji w przyjemnych obrazach nie zaszkodzi.


„Jeździec znikąd", reż. Gore Verbinsky, 2013
 
XIX wiek. Trwa budowa ogromnej kolei mającej połączyć oba wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Jednym z pociągów do domu powraca John Reid (Armie Hammer), młody idealista wierzący w literę prawa. Wskutek nieprzewidzianego biegu wydarzeń zostaje wplątany w pościg za niebezpiecznym przestępcą, Butchem Cavendishem (William Fichtner). Dołącza do grupy teksańskich strażników, którymi dowodzi jego starszy brat Dan (James Badge Dale). Przejeżdżając przez jeden z kanionów, strażnicy wpadają w zasadzkę Cavendisha. Johnowi jako jedynemu udaje się przeżyć masakrę. Życie ratuje mu pochodzący z plemienia Komanczów Tonto (Johnny Depp). Indianin także ściga Cavendisha, na którym chce się zemścić za osobistą tragedię z przeszłości. John i Tonto postanawiają połączyć swoje siły. 

Ale się działo! Były pościgi, była walka o sprawiedliwość, były sceny robiące wrażenie. Był Johnny Depp wyglądający jak uciapany mąką Jack Sparrow i rozwalający wszystkich i wszystko (no dobrze, trochę przesadzam), był facet w masce, trochę wzniosłych uczuć, trochę strachu, dużo krwi, ale przede wszystkim była dobra zabawa. „Jeździec znikąd” zrobiony jest z pomysłem, stosowną atmosferę posiada, aktorsko jest bardzo dobry i pod pewnym względem przypomina „Piratów z Karaibów”, co szczególnie dziwić nie powinno – ci sami twórcy i ten sam sztandarowy aktor. Jednych to może mierzić, mnie ucieszyło, bo wszyściutkie cztery części o przygodach Sparrowa uwielbiam. „Jeździec znikąd” przedstawicielem wybitnego kina nie jest, ale przecież takie było założenie. Jest za to świetną rozrywką, nie pozwala się nudzić i wywołuje wybuchy śmiechu (choć przerażenie na twarzy może się chwilami malować). Co prawda wiele wątków delikatnie razi przewidywalnością i naiwnością, ale wydaje mi się, że w tego typu filmach to norma. W wakacje, z przyjaciółmi – rzecz idealna.
A, i muzyka Hansa Zimmera! Jak zwykle świetna i fantastycznie dopasowana do filmu.



 „Rzymskie wakacje", reż. William Wyler, 1953


Księżniczka Anna (Audrey Hepburn) podróżuje po Europie. Od zawsze towarzyszy jej sztab doradców, guwernantek i lokajów. W Rzymie znużona życiem według sztywnych reguł, Anna ucieka służbie, by zasmakować normalności. Spotyka dziennikarza, Joe Bradleya (Gregory Peck), który oferuje jej gościnę w swym skromnym mieszkaniu.

Może by się tam wybrać do Rzymu w wakacje? Szczególnie, że stolicę Włoch właśnie odwiedza księżniczka Anna…
Kiedyś to robili komedie… - rzekła Kinga, skończywszy oglądać „Rzymskie wakacje”. W głos się nie śmiałam, ale chichrałam przez pół filmu (tym bardziej, że oglądałam z chichrającą się M.). Ach, cudowny film! I ta pełna wdzięku, prześliczna Audrey Hepburn, i wspaniały Gregory Peck, i rzymski klimat, i w końcu ta księżniczka! (Kinga ma manię). Film ze smakiem, przyjemny, uroczy, zrobiony porządnie, z romantyczną fabułą. Gdzieś tam można obetrzeć łezkę wzruszenia, trochę się zasmucić. Do powtórzenia, do wspominania i polecania.




„Zaplątani”, reż. Nathan Greno, Byron Howard, 2010

Flynn (Maciej Stuhr), uroczy awanturnik ścigany przez rozbójników, znajduje schronienie w opuszczonej wieży. Spotyka tam piękną i pełną temperamentu Roszpunkę (Julia Kamińska), dziewczynę, której złote włosy mają magiczną moc. Żyjąca na odludziu księżniczka marzy, by poznać świat i przeżyć coś ekscytującego. Czarujący łotrzyk Flynn staje się jej przepustką do wolności...

Film rekordowy, oglądany przeze mnie niezliczoną ilość razy (średnio raz na miesiąc). Znów z księżniczką w roli głównej i to z księżniczką niepokorną.  Coś w tej animacji jest, coś, co przyciąga i sprawia, że uwielbiam ją nieprzerwanie od trzech lat. Tak jak zawsze u Disney’a: mamy podział na dobro i zło, piosenki (cudowne i cudownie wykonane), świetny dubbing, trochę dydaktyzmu. Bohaterów „Zaplątanych” nie da się nie lubić (pomijając czarne charaktery), dialogi i niektóre sytuacje rozśmieszają do łez (Kinga, jak ma zły humor, udaje Roszpunkę, mówiąc do lustra), płakać też można, szczególnie przy końcowych scenach. Ale to nie jest taka zwykła animacja, jakich pełno. W niej jest coś więcej – pragnienie wolności, pogoń za marzeniami, psychologia ukryta w relacjach Roszpunki z matką – Gertrudą…
Ja jestem absolutnie zakochana w tej, bądź co bądź, bajce. Perełka.

Opisy filmów pochodzą z filmweb.pl

24 komentarze:

  1. Zaplątanych również lubię oglądać, koń wymiata, najlepszy jest moment jak merda ogonkiem:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni tam wszyscy wymiatają :D Większość dialogów znam na pamięć i wystarczy, że sobie je przypomnę, a humor automatycznie mi się poprawia. Choć ten film sprawdza się nie tylko jako komedia. :)

      Usuń
  2. „Jeździec znikąd" - muszę to zobaczyć !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Posiadaczu, jesteś nieprzeciętny! Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórzyłam się i dlatego usunęłam! Pozdrawiam:-)

      Usuń
  5. "Spójrz w lustro. Widzę tu piękną, młodą kobietę. O! Ty też tu jesteś!" - jeden z moich ulubionych cytacików, bo "Zaplątanych" uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój to ten bardziej do wzruszania się i zachowywania powagi:
      "- Dobrze, i co wtedy? Co mam robić dalej?
      - E, dalej to już proste. Znajdziesz inne marzenie".

      Usuń
  6. "Zaplątani" to moja ulubiona animacja chociaż mam już 19 lat :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam niewiele mniej, a bajki Disney'a dalej uwielbiam :D

      Usuń
  7. Koniecznie muszę obejrzeć "Jeźdźca znikąd"! Głównie ze względu na Deppa :P Ale uspokoiłaś mnie, że można się przy filmie dobrze bawić, bo niektórzy twierdzili inaczej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że kolejna fanka Deppa :D
      Wiesz, ja nie jestem wyrocznią, to, że ja mówię, iż ten film jest fajny, nie oznacza, że on rzeczywiście taki jest. :)

      Usuń
  8. "Jeździec znikąd" - w dalekich planach. Miałam iść do kina, spóźniłam się. Więc teraz będę zwlekała. :D
    "Rzymskie wakacje" - obejrzałam po raz drugi ostatnio i doszłam do wniosku, że jednak to jest jeden z tych filmów z Audrey, którego do ulubionych nie zaliczę. Jakoś całkowicie nie udało mu się mnie zaczarować.
    "Zaplątani" - też w dalekich planach... Kiedyś obejrzę... Przynajmniej tak sobie powtarzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chyba wolę "Rzymskie wakacje" od "Śniadania...". Choć to zupełnie inne filmy. I niestety na tym moje obejrzane filmy z Audrey się kończą.
      "Jeźdźca znikąd" oglądaj, bo bardzo "piracki" jest :D
      I "zaplątanych" musisz koniecznie obejrzeć. Zwłaszcza Ty.

      Usuń
  9. "Jeździec znikąd" to mój film wakacji :D Mogłabym oglądać go cały czas, a i tak by mi się nie znudził :) I Johnny Depp <3 <3 <3
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja aż taką miłością go nie darzę (i "Jeźdźca..." i Johnny'ego), ale bardzo, bardzo miło mi się ten film oglądało. I Deppa w każdym filmie lubię.

      Usuń
  10. Uwielbiam Zaplątanych! Piosenki są świetne, a sama Roszpunka jest mi bardzo bliska :) A na "Jeźdźca znikąd" wybieram się od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roszpunka jest ci bliska? Wiki, jak ja Cię lubię! :D

      Usuń
  11. W tym poście znajdują się trzy filmy, które koniecznie muszę obejrzeć. Dam znać kiedy już to zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja nabrałam chęci na Rzymskie wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na zły humor - "Zaplątani". Zawsze działa;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum bloga